Ta opowieść będzie wyjątkowo nie o artyście, ale o jego modelce.
Teodor Axentowicz (1859-1938)
Portret Marii Raczyńskiej, ok. 1917
Maria (1884-1941), Maryna primo voto Raczyńska, tertio voto Grekowa (drugiego męża Rosjanina szybko wymazała z pamięci), jedna z trzech sióstr Pareńskich – muz Młodej Polski, do których wzdychali artyści bywający w salonie ich matki Elizy na krakowskim Wielopolu. Eliza Pareńska była jedną z pierwszych kolekcjonerek młodopolskiej sztuki i wspierała talenty początkujących artystów - zwłaszcza Wyspiańskiego, którego geniusz dostrzegła od razu. Jej córka Maryna, jako szesnastoletnia dziewczyna bawiła się i flirtowała beztrosko na pewnym weselu w bronowickiej chacie. Nie miała świadomości, że niebawem wejdzie do historii literatury polskiej błyskotliwym słownym pojedynkiem z Poetą, w scenie 10. aktu I „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Autor przedstawił ją prawdziwie – jako pewną siebie posiadaczkę ciętego języka, niedającą się zbić z tropu wielbionemu przez kobiety Poecie. Wykształcona, wychowywana dość swobodnie jak na ówczesny konserwatywny Kraków, Maria doskonale radziła sobie w towarzystwie, prowadząc już po ślubie z Janem Raczyńskim dom otwarty, podobnie jak matka. Portretował ją Wyspiański, piękny wizerunek pozostawił beznadziejnie zakochany w niej Witold Wojtkiewicz – to młodzieńcze przedstawienia młodopolskiej muzy.
Z obrazu Axentowicza natomiast patrzy dojrzała w swojej urodzie kobieta o delikatnej twarzy, dużych oczach, miękko ułożonych włosach. Pozuje w stroju „do wyjścia”, en face, wyprostowana, przez co portret robi wrażenie oficjalnego, ale nieco nonszalancki szkicowy charakter kompozycji dodaje mu lekkości.
Maria miała szczęście dzielić pasję do sztuki z mężczyznami, z którymi się wiązała. Jej trzeci mąż, lekarz Jan Grek, profesor lwowskiego Uniwersytetu, miał ogromną kolekcję, a ją przecież wyposażyli rodzice w obrazy z domu Pareńskich. To właśnie znana kolekcja była najprawdopodobniej przyczyną, dla której na niemieckiej liście lwowskich profesorów „do likwidacji” znalazło się nazwisko Jana Greka. Aresztowano go 3 lipca 1941 r. wraz z Tadeuszem Boyem Żeleńskim, szwagrem Maryny, goszczącym w ich domu. Nazwiska Żeleńskiego na liście nie było, ale hitlerowcy zatrzymywali wszystkich mężczyzn zastanych pod zapisanym adresem.
Przypuszcza się, że za umieszczeniem na liście prof. Greka i aresztowaniem jego żony stał holenderski antykwariusz i kolekcjoner Peter Menten, który, bywając przed wojną we Lwowie, zagiął parol na kolekcję Greków i znalazł tak haniebny sposób, by wejść w jej posiadanie. Maria z Pareńskich Raczyńska Grekowa zginęła we Lwowie rozstrzelana przez niemieckie komando dzień po swoim mężu, 4 lipca 1941 r. Ciała spalono, prochy rozsypano.
Niemal natychmiast pod ich domem stanęły ciężarówki, którymi wywieziono całe wyposażenie mieszkania – ewakuacją kierował Peter Menten.
Wstrząsający obraz egzekucji przeprowadzonych nad ranem 4 lipca 1941 na lwowskich Wzgórzach Wuleckich, znajdujemy w publikacjach Moniki Śliwinskiej:
„Według świadków trzy kobiety zginęły na końcu. Najprawdopodobniej były to Anna Ruffowa, Maria Grekowa (Raczyńska) i na pewno, jako ostatnia, Jadwiga Ostrowska. Jedna z nich miała szal w jasnym kolorze, który powiewał, gdy schodziła w dół po żółtej glinie.”
Wyobraźmy sobie tę scenę, patrząc na dzieło Axentowicza.
GP
Portret Marii Raczyńskiej, ok. 1917
Maria (1884-1941), Maryna primo voto Raczyńska, tertio voto Grekowa (drugiego męża Rosjanina szybko wymazała z pamięci), jedna z trzech sióstr Pareńskich – muz Młodej Polski, do których wzdychali artyści bywający w salonie ich matki Elizy na krakowskim Wielopolu. Eliza Pareńska była jedną z pierwszych kolekcjonerek młodopolskiej sztuki i wspierała talenty początkujących artystów - zwłaszcza Wyspiańskiego, którego geniusz dostrzegła od razu. Jej córka Maryna, jako szesnastoletnia dziewczyna bawiła się i flirtowała beztrosko na pewnym weselu w bronowickiej chacie. Nie miała świadomości, że niebawem wejdzie do historii literatury polskiej błyskotliwym słownym pojedynkiem z Poetą, w scenie 10. aktu I „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Autor przedstawił ją prawdziwie – jako pewną siebie posiadaczkę ciętego języka, niedającą się zbić z tropu wielbionemu przez kobiety Poecie. Wykształcona, wychowywana dość swobodnie jak na ówczesny konserwatywny Kraków, Maria doskonale radziła sobie w towarzystwie, prowadząc już po ślubie z Janem Raczyńskim dom otwarty, podobnie jak matka. Portretował ją Wyspiański, piękny wizerunek pozostawił beznadziejnie zakochany w niej Witold Wojtkiewicz – to młodzieńcze przedstawienia młodopolskiej muzy.
Z obrazu Axentowicza natomiast patrzy dojrzała w swojej urodzie kobieta o delikatnej twarzy, dużych oczach, miękko ułożonych włosach. Pozuje w stroju „do wyjścia”, en face, wyprostowana, przez co portret robi wrażenie oficjalnego, ale nieco nonszalancki szkicowy charakter kompozycji dodaje mu lekkości.
Maria miała szczęście dzielić pasję do sztuki z mężczyznami, z którymi się wiązała. Jej trzeci mąż, lekarz Jan Grek, profesor lwowskiego Uniwersytetu, miał ogromną kolekcję, a ją przecież wyposażyli rodzice w obrazy z domu Pareńskich. To właśnie znana kolekcja była najprawdopodobniej przyczyną, dla której na niemieckiej liście lwowskich profesorów „do likwidacji” znalazło się nazwisko Jana Greka. Aresztowano go 3 lipca 1941 r. wraz z Tadeuszem Boyem Żeleńskim, szwagrem Maryny, goszczącym w ich domu. Nazwiska Żeleńskiego na liście nie było, ale hitlerowcy zatrzymywali wszystkich mężczyzn zastanych pod zapisanym adresem.
Przypuszcza się, że za umieszczeniem na liście prof. Greka i aresztowaniem jego żony stał holenderski antykwariusz i kolekcjoner Peter Menten, który, bywając przed wojną we Lwowie, zagiął parol na kolekcję Greków i znalazł tak haniebny sposób, by wejść w jej posiadanie. Maria z Pareńskich Raczyńska Grekowa zginęła we Lwowie rozstrzelana przez niemieckie komando dzień po swoim mężu, 4 lipca 1941 r. Ciała spalono, prochy rozsypano.
Niemal natychmiast pod ich domem stanęły ciężarówki, którymi wywieziono całe wyposażenie mieszkania – ewakuacją kierował Peter Menten.
Wstrząsający obraz egzekucji przeprowadzonych nad ranem 4 lipca 1941 na lwowskich Wzgórzach Wuleckich, znajdujemy w publikacjach Moniki Śliwinskiej:
„Według świadków trzy kobiety zginęły na końcu. Najprawdopodobniej były to Anna Ruffowa, Maria Grekowa (Raczyńska) i na pewno, jako ostatnia, Jadwiga Ostrowska. Jedna z nich miała szal w jasnym kolorze, który powiewał, gdy schodziła w dół po żółtej glinie.”
Wyobraźmy sobie tę scenę, patrząc na dzieło Axentowicza.
GP