Jeszcze do końca września br. w sali przy wieży olsztyńskiego zamku można oglądać wystawę „Z niepamięci. Rzeźby Adolfo Wildta (1868–1931) z kolekcji Franza Rosego z Dylewa”, wyjątkowy zespół prac artysty, będącego wybitnym przedstawicielem włoskiego modernizmu i symbolizmu.
Od przyszłego roku ekspozycja będzie prezentowana we wnętrzach pałacu Dohnów w Morągu, przywracając tym pracom pierwotny kontekst, stanowiły bowiem ważny element wystroju dylewskiego dworu i położonego wokół niego parku.
Rzeźby Adolfo Wildta z kolekcji Franza Rosego (1854–1912) z Dylewa trafiły do Muzeum Warmii i Mazur w 2016 roku, a przygotowana dwa lata później wystawa przywracała pamięć o włoskim rzeźbiarzu Adolfo Wildcie, jego mecenasie i protektorze – Franzu Rosem oraz o Dylewie/Döhlau, miejscu wyjątkowym na mapie Prus Wschodnich, z jego wyróżnikiem – kolekcją sztuki i oryginalnym założeniem parkowym.
Niewielki format i kameralny charakter rzeźb sprawiały, że znakomicie komponowały się z wyposażeniem wnętrz dylewskiego dworu, nadawały im nieco galeryjnego, ale nie oficjalnego charakteru. W Döhlau mieszkało się ze sztuką, zwłaszcza że Wildt nie był jedynym artystą tworzącym na zamówienie Rosego, pracowali dla niego także Albert Welti i Jacob Meier – malarze, kopiujący dla Rosego prace Tycjana, Boticcellego, Boecklina, Velasqueza.
Kolekcji dylewskiej daleko było do tych, powstających od pokoleń w siedzibach pruskich arystokratów z szerokimi koneksjami. Rose był tylko przedsiębiorcą, pasjonatem sztuki – odkrywcą talentu Adolfo Wildta. Powstające przez stulecia kolekcje rodowe były celowym działaniem, obliczonym na budowanie pozycji, dodającym prestiżu i splendoru, ale też zapewniającym pamięć. Rodzina Rose nie posiadała znaczących wpływów, nie odgrywała szczególnej roli wśród posiadaczy ziemskich. Pamięć Franzowi Rosemu, niemieckiemu właścicielowi majątku w Prusach Wschodnich, zapewnił włoski rzeźbiarz Adolfo Wildt.
Usytuowane na terenie dawnych Prus Górnych Dylewo wpisuje się kolekcją w koncepcję programowego założenia morąskiego muzeum.
Niewielki fragment tej kolekcji został przywrócony współczesnym dzięki badaniom i pracy zespołu archeologów pod kierunkiem prof. Tomasza Mikockiego oraz konserwatorów dzieł sztuki z Muzeum Narodowego i Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Efekty podjętych przez nich starań pokazały, jak wielką stratą dla kultury i historii regionu było zniszczenie dylewskiego dworu, jego wyposażenia i parku.
Rzeźby Adolfo Wildta z kolekcji Franza Rosego (1854–1912) z Dylewa trafiły do Muzeum Warmii i Mazur w 2016 roku, a przygotowana dwa lata później wystawa przywracała pamięć o włoskim rzeźbiarzu Adolfo Wildcie, jego mecenasie i protektorze – Franzu Rosem oraz o Dylewie/Döhlau, miejscu wyjątkowym na mapie Prus Wschodnich, z jego wyróżnikiem – kolekcją sztuki i oryginalnym założeniem parkowym.
Niewielki format i kameralny charakter rzeźb sprawiały, że znakomicie komponowały się z wyposażeniem wnętrz dylewskiego dworu, nadawały im nieco galeryjnego, ale nie oficjalnego charakteru. W Döhlau mieszkało się ze sztuką, zwłaszcza że Wildt nie był jedynym artystą tworzącym na zamówienie Rosego, pracowali dla niego także Albert Welti i Jacob Meier – malarze, kopiujący dla Rosego prace Tycjana, Boticcellego, Boecklina, Velasqueza.
Kolekcji dylewskiej daleko było do tych, powstających od pokoleń w siedzibach pruskich arystokratów z szerokimi koneksjami. Rose był tylko przedsiębiorcą, pasjonatem sztuki – odkrywcą talentu Adolfo Wildta. Powstające przez stulecia kolekcje rodowe były celowym działaniem, obliczonym na budowanie pozycji, dodającym prestiżu i splendoru, ale też zapewniającym pamięć. Rodzina Rose nie posiadała znaczących wpływów, nie odgrywała szczególnej roli wśród posiadaczy ziemskich. Pamięć Franzowi Rosemu, niemieckiemu właścicielowi majątku w Prusach Wschodnich, zapewnił włoski rzeźbiarz Adolfo Wildt.
Usytuowane na terenie dawnych Prus Górnych Dylewo wpisuje się kolekcją w koncepcję programowego założenia morąskiego muzeum.
Niewielki fragment tej kolekcji został przywrócony współczesnym dzięki badaniom i pracy zespołu archeologów pod kierunkiem prof. Tomasza Mikockiego oraz konserwatorów dzieł sztuki z Muzeum Narodowego i Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Efekty podjętych przez nich starań pokazały, jak wielką stratą dla kultury i historii regionu było zniszczenie dylewskiego dworu, jego wyposażenia i parku.