Medalion według projektu Parysa Filippi (1836-1874), pocz. XX wieku, aluminium patynowane, średnica 17 cm.
„Jadwiga z Bożej łaski królowa Polski, a także pani i dziedziczka ziem krakowskiej, sandomierskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, kujawskiej i pomorskiej, najwyższa księżna Litwy i dziedziczka Rusi”, zmarła 17 lipca 625 lat temu. Aby upamiętnić tę rocznicę, prezentujemy medalion z jej wizerunkiem, stanowiący pendant do publikowanego już tutaj (6.06.2024) wizerunku jej małżonka, króla Władysława Jagiełły.
Zabytek wpisuje się w cały szereg popularnych w XIX wieku realizacji mających na celu podniesienie ducha narodu poprzez pokazanie wielkich i znakomitych postaci z chlubnej historii Polski. Medaliony tego typu, multiplikowane w różnym materiale, trafiały do patriotycznych domów w miastach i pod strzechy.
Królowa przedstawiona została w ujęciu profilowym, tak samo jak król Władysław. Jej głowę, podobnie jak na starych rycinach czy portrecie Marcello Bacciarellego (1731-1818), okrywa welon i wieńczy otwarta korona. Ten sam sposób przedstawienia zastosował w 1902 roku Antoni Madeyski, w wykonanym przez siebie marmurowym sarkofagu Jadwigi, znajdującym się w katedrze wawelskiej.
Medalion wykonany został według projektu przyjaciela Madeyskiego, pochodzącego z Włoch Parysa Filippi, urodzonego w 1836 roku w Krakowie, zmarłego 7 grudnia 1874 roku w Warszawie. Powstał raczej na początku XX wieku, a więc długo po śmierci artysty, którego realizacje były powielane przez lata.
Parys Filippi studiował w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie (1855-1858) oraz w Akademii w Monachium (1859). Jego powrót do Krakowa zaowocował założeniem pracowni w starym refektarzu kościoła franciszkanów oraz udziałem w licznych, lokalnych wystawach. Od 1867 roku związał się ze środowiskiem lwowskim. W mieście tym, oprócz uczestnictwa w pracach komisji artystycznej Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie, tworzył popiersia i medaliony portretowe oraz nagrobki na cmentarzu Łyczakowskim (m.in. Artura Grottgera oraz rodziny generała Józefa Miączyńskiego). Znał się z Janem Matejką, Arturem Grottgerem, Walerym Gadomskim oraz wspomnianym Antonim Madeyskim, w swoich pracowniach był też mentorem dla paru wybitnych rzeźbiarzy polskich. Zmarł śmiercią tragiczną, pozostawiając trójkę dzieci i ciężarną żonę.
M. Kumorowicz
Zabytek wpisuje się w cały szereg popularnych w XIX wieku realizacji mających na celu podniesienie ducha narodu poprzez pokazanie wielkich i znakomitych postaci z chlubnej historii Polski. Medaliony tego typu, multiplikowane w różnym materiale, trafiały do patriotycznych domów w miastach i pod strzechy.
Królowa przedstawiona została w ujęciu profilowym, tak samo jak król Władysław. Jej głowę, podobnie jak na starych rycinach czy portrecie Marcello Bacciarellego (1731-1818), okrywa welon i wieńczy otwarta korona. Ten sam sposób przedstawienia zastosował w 1902 roku Antoni Madeyski, w wykonanym przez siebie marmurowym sarkofagu Jadwigi, znajdującym się w katedrze wawelskiej.
Medalion wykonany został według projektu przyjaciela Madeyskiego, pochodzącego z Włoch Parysa Filippi, urodzonego w 1836 roku w Krakowie, zmarłego 7 grudnia 1874 roku w Warszawie. Powstał raczej na początku XX wieku, a więc długo po śmierci artysty, którego realizacje były powielane przez lata.
Parys Filippi studiował w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie (1855-1858) oraz w Akademii w Monachium (1859). Jego powrót do Krakowa zaowocował założeniem pracowni w starym refektarzu kościoła franciszkanów oraz udziałem w licznych, lokalnych wystawach. Od 1867 roku związał się ze środowiskiem lwowskim. W mieście tym, oprócz uczestnictwa w pracach komisji artystycznej Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie, tworzył popiersia i medaliony portretowe oraz nagrobki na cmentarzu Łyczakowskim (m.in. Artura Grottgera oraz rodziny generała Józefa Miączyńskiego). Znał się z Janem Matejką, Arturem Grottgerem, Walerym Gadomskim oraz wspomnianym Antonim Madeyskim, w swoich pracowniach był też mentorem dla paru wybitnych rzeźbiarzy polskich. Zmarł śmiercią tragiczną, pozostawiając trójkę dzieci i ciężarną żonę.
M. Kumorowicz