Sierpień 1945 roku. Do splądrowanych i spalonych Łuczan, przemianowanych niebawem na Giżycko, przybywa grupa junaków z Lubelskiego Hufca Ligi Morskiej.
Ich podstawowym zadaniem jest wydobycie zatopionych w wyniku działań wojennych łódek i jachtów. Te lepsze, nienaruszone zdążyli już wywieźć Rosjanie. Pozostałe, które nie stały się „trofiejnym” czerwonoarmistów, trzeba było zabezpieczyć przed szabrownikami…
Udają się do ośrodka, o którym krajoznawca dr Mieczysław Orłowicz pisał: „Miasto czyste i ładnie zabudowane, otoczone willami i ogrodami, ściągało przed wojną licznych letników niemieckich, głównie z Królewca. Dzięki swemu położeniu między jeziorami nazywają je „Mazurską Bregencją”. Pretendować do bycia „głównym ogniskiem ruchu turystycznego na Mazurach” mogło nie tylko dzięki świetnemu położeniu wśród jezior, dogodnym połączeniom kolejowym, ale także dzięki inicjatywie miejscowego dyrektora banku Ernsta Rakowskiego, inicjatora powołania Towarzystwa na rzecz Ułatwienia Żeglugi Pasażerskiej po Jeziorach Mazurskich. Wraz z pojawieniem się pierwszych parowców, powstają hotele i wille z ofertą noclegową dla gości: „Deutsches Haus”, „Kaiserhof”, „Masovia”, „Germania”, „Concordia”, „Kürfurst”, „Schlosshotel”, „Bahnhofshotel”, „Hotel Plotzki”, „Fremdenheim Ehrenheim” czy „Lötzener Hof”. W 1926 roku swoją działalność rozpoczyna kurhaus Franza Efty z 22 łóżkami, elegancką restauracją i salą koncertową. Żadne inne miasto na Mazurach nie posiadało, tak szerokiej bazy hotelowej, nie licząc schronisk przeznaczonych dla młodzieży i turystów o skromniejszym uposażeniu. W przedwojennym Giżycku prężnie działają także kluby sportowe i żeglarskie, jak choćby „Masovia” dysponująca trzydziestoma żaglówkami. Także mieszkańcy posiadają własne jachty i łodzie motorowe.
Nie bez kozery celem podróży Hufca, wysłanego przez władze centralne, stało się Giżycko. Do swojej dyspozycji otrzymał on dwa bloki mieszkalne przy ulicy Wodnej obok torów oraz ośrodek nad jeziorem Niegocin. Załoga nie tylko odnajdywała zatopione jachty i statki, wyławiając je, konserwując i remontując, ale także obsadzała posterunki, wystawiała warty w stoczni, pilnowała kluczowych obiektów oraz opiekowała się dziesięcioma przydzielonymi krowami. Obowiązywał ją regulamin wojskowy oraz skoszarowanie. Broń udało się odnaleźć w pobliskiej twierdzy Boyen. Do wiosny 1946 roku, zabezpieczono czterdzieści dużych jachtów kabinowych, z których trzydzieści wysłano transportem kolejowym do Warszawy, zgodnie z decyzją Ministerstwa Ziem Odzyskanych. Największy jacht „Zawiszak” trafił do Ustki, a kilka z pozostawionych jachtów zostało podpalonych. Ocalał słynny „Rekin” oraz „Świt”, niemniej Giżycko zostało z pozyskanych jednostek w ogromnej mierze ogołocone. Z ponad dwustuosobowej grupy, w mieście pozostało zaledwie kilkadziesiąt osób, gdyż większość wróciła do Lublina. Ci, którzy postanowili się osiedlić, pracowali dalej, przystępując do budowy pięciu łodzi żaglowych składanych z przywiezionych do Giżycka części…
mw
[hallery=4]3231[/gallery]
Kalinowski Czesław, Mazur Marek, Żeglarstwo na Warmii i Mazurach, 2015.
Kujawski Wojciech, Niegocin. Szlak wodny, 2010.
Orłowicz Mieczysław, Ilustrowany przewodnik turystyczny po Mazurach Pruskich i Warmii Mieczysława Orłowicza w ujęciu współczesnym, 2011.
Siwicki Marek, Przystanie ciepłych wiatrów, 2014.
Udają się do ośrodka, o którym krajoznawca dr Mieczysław Orłowicz pisał: „Miasto czyste i ładnie zabudowane, otoczone willami i ogrodami, ściągało przed wojną licznych letników niemieckich, głównie z Królewca. Dzięki swemu położeniu między jeziorami nazywają je „Mazurską Bregencją”. Pretendować do bycia „głównym ogniskiem ruchu turystycznego na Mazurach” mogło nie tylko dzięki świetnemu położeniu wśród jezior, dogodnym połączeniom kolejowym, ale także dzięki inicjatywie miejscowego dyrektora banku Ernsta Rakowskiego, inicjatora powołania Towarzystwa na rzecz Ułatwienia Żeglugi Pasażerskiej po Jeziorach Mazurskich. Wraz z pojawieniem się pierwszych parowców, powstają hotele i wille z ofertą noclegową dla gości: „Deutsches Haus”, „Kaiserhof”, „Masovia”, „Germania”, „Concordia”, „Kürfurst”, „Schlosshotel”, „Bahnhofshotel”, „Hotel Plotzki”, „Fremdenheim Ehrenheim” czy „Lötzener Hof”. W 1926 roku swoją działalność rozpoczyna kurhaus Franza Efty z 22 łóżkami, elegancką restauracją i salą koncertową. Żadne inne miasto na Mazurach nie posiadało, tak szerokiej bazy hotelowej, nie licząc schronisk przeznaczonych dla młodzieży i turystów o skromniejszym uposażeniu. W przedwojennym Giżycku prężnie działają także kluby sportowe i żeglarskie, jak choćby „Masovia” dysponująca trzydziestoma żaglówkami. Także mieszkańcy posiadają własne jachty i łodzie motorowe.
Nie bez kozery celem podróży Hufca, wysłanego przez władze centralne, stało się Giżycko. Do swojej dyspozycji otrzymał on dwa bloki mieszkalne przy ulicy Wodnej obok torów oraz ośrodek nad jeziorem Niegocin. Załoga nie tylko odnajdywała zatopione jachty i statki, wyławiając je, konserwując i remontując, ale także obsadzała posterunki, wystawiała warty w stoczni, pilnowała kluczowych obiektów oraz opiekowała się dziesięcioma przydzielonymi krowami. Obowiązywał ją regulamin wojskowy oraz skoszarowanie. Broń udało się odnaleźć w pobliskiej twierdzy Boyen. Do wiosny 1946 roku, zabezpieczono czterdzieści dużych jachtów kabinowych, z których trzydzieści wysłano transportem kolejowym do Warszawy, zgodnie z decyzją Ministerstwa Ziem Odzyskanych. Największy jacht „Zawiszak” trafił do Ustki, a kilka z pozostawionych jachtów zostało podpalonych. Ocalał słynny „Rekin” oraz „Świt”, niemniej Giżycko zostało z pozyskanych jednostek w ogromnej mierze ogołocone. Z ponad dwustuosobowej grupy, w mieście pozostało zaledwie kilkadziesiąt osób, gdyż większość wróciła do Lublina. Ci, którzy postanowili się osiedlić, pracowali dalej, przystępując do budowy pięciu łodzi żaglowych składanych z przywiezionych do Giżycka części…
mw
[hallery=4]3231[/gallery]
Kalinowski Czesław, Mazur Marek, Żeglarstwo na Warmii i Mazurach, 2015.
Kujawski Wojciech, Niegocin. Szlak wodny, 2010.
Orłowicz Mieczysław, Ilustrowany przewodnik turystyczny po Mazurach Pruskich i Warmii Mieczysława Orłowicza w ujęciu współczesnym, 2011.
Siwicki Marek, Przystanie ciepłych wiatrów, 2014.