Ekslibris jest „najwłaściwszym i najszlachetniejszym sposobem oznaczenia własności książki, gdyż jako miniaturowe dzieło sztuki graficznej budzi uczucia estetyczne, będąc jednocześnie dowodem kultury jego właściciela". / M. Wojciechowski/
Ekslibris Tadeusza Przypkowskiego (1905-1977).
Małgorzata Korolko należała do grupy, która tworzyła olsztyńskie środowisko artystyczne. Piękno warmińskiej przyrody, oryginalność miast i miasteczek, ludzkich osobowości zamykała w sztuce, stającej się nośnikiem pamięci i indywidualnym sposobem postrzegania świata. W krajobraz ten wpisywali się również jej znajomi i przyjaciele m.in. Maria Szymańska, Kazimierz Majewski, Jan Wiechno, Witold Jarosz. Często bliscy obdarowani ekslibrisem związani byli ze środowiskiem artystycznym. Tak też jest w przypadku Tadeusza Przypkowskiego.
Tadeusz Konrad Przypkowski urodził się w Jędrzejowie w 1905 roku. Był jednym z nielicznych w świecie gnomoników – specjalistów zajmujących się obliczeniami i projektami zegarów słonecznych. Wykształcony w zakresie historii sztuki, z zamiłowania bibliofil i kolekcjoner, słynący z wielu artystycznych fotografii. Katarzyna Kobylarczyk, w artykule "Zegar-MISTRZ", zamieszczonym w portalu "Małopolska to go", pisze o Przypkowskim tak: "Jego zegary słoneczne zdobią najważniejsze wieże i mury Polski i Europy. Powiedzieć o nim, że był osobą barwną, to jak pochwalić Einsteina, że był niezłym fizykiem. Nie bez kozery Tadeusza Przypkowskiego, jednego z najlepszych gnomoników stulecia, nazywano ostatnim polskim Sarmatą. "Dni nasze niczym cień na ziemi mijają bez zwłoki" – brzmi w tłumaczeniu cytat z Wulgaty, który Tadeusz Przypkowski umieścił na zegarze słonecznym, znajdującym się na wieży kościoła Mariackiego w Krakowie. "Lżejsza jest strata rzeczy niż strata czasu" – wypisał na innym "słoneczniku", który zrobił w wirydarzu opactwa cystersów w Jędrzejowie, miasteczku, z którego pochodził i gdzie wraz z ojcem założył jedną z trzech najwspanialszych w świecie kolekcji zegarów. Robił zegary słoneczne dla najpiękniejszych polskich i europejskich kościołów, zamków i placów, nie wyłączając Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego w Greenwich".
Na ekslibrysie Przypkowskiego widnieje kobieta na tle tarczy zegara, trzymająca w dłoniach wskazówkę. Może tym ruchem chce dokonać niemożliwego i zatrzymać czas, chwilę obecną, wstrzymać to, co nieuchronne? A może odwrotnie. Przyspieszyć, to, co i tak ma nadejść?” Tempora mutantur et nos mutamur in illis” to łacińskie powiedzenie umieszczone na ekslibrysie. W tłumaczeniu brzmi: „Czasy się zmieniają, my również zmieniamy się wraz z nimi”. Sentencja i grafika użyte przez Korolko nie są przypadkowe i stanowią hołd dla artysty i jego dzieła. Ukryte w znaku własnościowym symboliczne przedstawienie upływu czasu znaczą o wielkim kunszcie i oryginalności tego ekslibrisu.
Małgorzata Korolko należała do grupy, która tworzyła olsztyńskie środowisko artystyczne. Piękno warmińskiej przyrody, oryginalność miast i miasteczek, ludzkich osobowości zamykała w sztuce, stającej się nośnikiem pamięci i indywidualnym sposobem postrzegania świata. W krajobraz ten wpisywali się również jej znajomi i przyjaciele m.in. Maria Szymańska, Kazimierz Majewski, Jan Wiechno, Witold Jarosz. Często bliscy obdarowani ekslibrisem związani byli ze środowiskiem artystycznym. Tak też jest w przypadku Tadeusza Przypkowskiego.
Tadeusz Konrad Przypkowski urodził się w Jędrzejowie w 1905 roku. Był jednym z nielicznych w świecie gnomoników – specjalistów zajmujących się obliczeniami i projektami zegarów słonecznych. Wykształcony w zakresie historii sztuki, z zamiłowania bibliofil i kolekcjoner, słynący z wielu artystycznych fotografii. Katarzyna Kobylarczyk, w artykule "Zegar-MISTRZ", zamieszczonym w portalu "Małopolska to go", pisze o Przypkowskim tak: "Jego zegary słoneczne zdobią najważniejsze wieże i mury Polski i Europy. Powiedzieć o nim, że był osobą barwną, to jak pochwalić Einsteina, że był niezłym fizykiem. Nie bez kozery Tadeusza Przypkowskiego, jednego z najlepszych gnomoników stulecia, nazywano ostatnim polskim Sarmatą. "Dni nasze niczym cień na ziemi mijają bez zwłoki" – brzmi w tłumaczeniu cytat z Wulgaty, który Tadeusz Przypkowski umieścił na zegarze słonecznym, znajdującym się na wieży kościoła Mariackiego w Krakowie. "Lżejsza jest strata rzeczy niż strata czasu" – wypisał na innym "słoneczniku", który zrobił w wirydarzu opactwa cystersów w Jędrzejowie, miasteczku, z którego pochodził i gdzie wraz z ojcem założył jedną z trzech najwspanialszych w świecie kolekcji zegarów. Robił zegary słoneczne dla najpiękniejszych polskich i europejskich kościołów, zamków i placów, nie wyłączając Królewskiego Obserwatorium Astronomicznego w Greenwich".
Na ekslibrysie Przypkowskiego widnieje kobieta na tle tarczy zegara, trzymająca w dłoniach wskazówkę. Może tym ruchem chce dokonać niemożliwego i zatrzymać czas, chwilę obecną, wstrzymać to, co nieuchronne? A może odwrotnie. Przyspieszyć, to, co i tak ma nadejść?” Tempora mutantur et nos mutamur in illis” to łacińskie powiedzenie umieszczone na ekslibrysie. W tłumaczeniu brzmi: „Czasy się zmieniają, my również zmieniamy się wraz z nimi”. Sentencja i grafika użyte przez Korolko nie są przypadkowe i stanowią hołd dla artysty i jego dzieła. Ukryte w znaku własnościowym symboliczne przedstawienie upływu czasu znaczą o wielkim kunszcie i oryginalności tego ekslibrisu.