Odmieńmy obyczaje, a jąwszy się pracy, niech będą dobrzy, niech będą szczęśliwi Polacy. Znamienne zdanie napisane przez bohatera prezentowanego medalu, to jedno z wielu przesłań zawartych w jego szerokiej spuściźnie w dziedzinie pióra.
Ale nie tylko ta postać jest pretekstem do zaprezentowania tego „małego”, acz cennego dzieła. Pewnego sierpniowego dnia, 230 lat temu, zakończył na zawsze swoją „artystyczną przygodę” jego autor — Jan Filip Holzhaeusser (1741-1792), nadworny medalier króla i mecenasa sztuki — Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Z urodzenia Saksończyk, który swój związek z Polską rozpoczął dzięki zapotrzebowaniu królewskiemu na ożywienie ruchu artystycznego i rozwój konkretnej dziedziny sztuki – medalierstwa. Król pragnął stworzyć przy nowo powstającej mennicy warszawskiej (otwarcie 1765 r.) poważny ośrodek tej twórczości, gdyż zapotrzebowanie na medale miał iście ogromne. Te małe dzieła plastyczne służyć miały nie tylko gloryfikacji jego osoby, poczynając od momentu koronacji (1764 r.), ale również stanowić ważny element w oddziaływaniu majestatu na poddanych. W tym właśnie pomógł mu sprowadzony do Polski, nieznany wcześniej Holzaeusser.
Jan Filip Holzaeusser to postać dosyć tajemnicza. Właściwie nie wiadomo co i gdzie studiował, gdzie i przy czym pracował przed przybyciem do Polski. Zachowane nieliczne sztychy z medalionami pozwalają przypuszczać, że jakiś czas parał się technikami graficznymi. Przybywszy do Warszawy w dosyć młodym wieku (24 lata), już w roku następnym objął poważną funkcję nadwornego medaliera oraz rytownika stempli do monet.
Na szybki proces asymilacji, silne związanie z Polską, niewątpliwie wpłynęło poczucie szacunku i roli, jaką odgrywał na dworze, wyrażone poprzez uznanie, przyjaźń oraz protekcję monarchy, któremu służył przez 25 lat, zawdzięczając pozycję i sławę. Odchodził w pełni sił twórczych, nie tylko jako artysta, ale też czołowa postać polskiego wolnomularstwa (członek loży „Cnotliwy Sarmata”, pierwszy dozorca loży „Die Drei Brüder”), polski szlachcic (nobilitacja 1775 r.), który spoczął na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie.
Działalność Holzaeussera, niewątpliwie prawie w całości należąca do kultury Polski, wyrażała się przede wszystkim w medalach o wysokich walorach artystycznych, których wykonał ponad 100. Wśród nich 11 (bitych w złocie, srebrze i brązie) z tak zwanej „suity królów polskich”, modelowanych według portretów z malarskiego pocztu autorstwa Marcello Bacciarellego. Pewną część czasu poświęcił też na projektowanie monet obiegowych i próbnych, medalionów oraz pieczęci koronnych i litewskich.
Te dzieła i inne medale portretowe, które wyszły spod ręki mistrza, stały na pograniczu dwóch epok – późnego baroku i neoklasycyzmu, z uniwersalistycznymi pierwiastkami sztuki włoskiej i francuskiej. Charakterystyczne dla nich środki formalne stosował równolegle lub na przemian, w zależności od upodobań zleceniodawcy. Dlatego jednoznaczna linia rozwoju stylistycznego w jego wypadku jest nieuchwytna. Generalizując, wpisuje się w epokę nazywaną „stylem Stanisława Augusta”
Obok barokowych ujęć w typie en face (na wprost) czy en trois quarts (trzy czwarte), stosował rozwiązania z potraktowanym płasko, rysunkowo i subtelnie, profilowym ujęciem samej głowy portretowanego, z włosami przepasanymi wstążką lub wieńcem. Wizerunki popiersi często nie były, jak w klasycznych rozwiązaniach, odizolowane od dolnej krawędzi a przylegały do niej. Rewers medali wypełniał łaciński napis ujęty dookoła wieńcem dębowym.
W tym typie mieści się prezentowany tutaj medal, spełniający przypisaną sobie, konkretną rolę. Stanisław August Poniatowski, znawca i miłośnik sztuk pięknych, w dziełach medalierskich dopatrywał się przede wszystkim walorów artystycznych. Niemniej nie mógł i nie chciał pomijać ich przydatności do spełniania pewnych funkcji. W tym wypadku funkcji nagrodowej i honorowej. Ustanowił wiele różnorodnych medali (większość z nich wyszła spod ręki Holzaeussera), przeznaczonych dla zasłużonych w kraju osób, które chciał wyróżnić. Wręczał je osobiście lub wysyłał z odręcznym listem.
W 1780 roku, 10 sierpnia wybity w złocie medal ze swoim wizerunkiem otrzymał w Królewcu wieloletni przyjaciel monarchy i powiernik jego artystycznych wrażeń – biskup Ignacy Krasicki.
W liście z 31 lipca król pisał: „Ale czego tenże medal nie wyraża, niech Moje pióro zaświadczy, to jest, że zachowuję w sercu tkliwym te rozmowy, którymiś WKsMość i siebie i mnie rozrzewnił w ostatnich dniach bytności swojej u Mnie. Właśnie Mi się zdaje jakobyśmy uroczyściej odnowili te przyjazne związki, które nas od tylu lat łączyły[...] Ta sama gustów naszych i rozrywek analogia jest i będzie jedną z trwałych przyczyn wzajemnej między nami skłonności”.
Na awersie medalu, mieszczącym profilowe popiersie biskupa uhonorowanego Orderem Orła Białego, w otoku czytamy: IGNATIUS KRASICKI PRINC[eps] EPIS[copus] VARM[iensis] N[atus] MDCCXXXV. To jest: Ignacy Krasicki książę biskup warmiński zrodzony roku 1735. U dołu: P. HOLZHAEUSSER F[ecit].
Na rewersie, pośrodku laurowego wieńca cytat zaczerpnięty z rzymskiego poety Horacego: LAUDE VIRUM MUSA VETAT MORI. Dostępny w tłumaczeniach: „Muza chwaląc męża umierać mu nie daje”, lub „Muza nie da umrzeć mężom godnym chwały”. Niżej. S[tanislaus] A[ugustus] R[ex] F[ieri] F[ecit] A[nno] MDCCLXXX. To jest: Stanisław August król zrobić kazał roku 1780.
Jak napisał kiedyś Edward hr. Raczyński — Nie jest tu miejsce Krasickiego życie opisywać i dzieła surowo rozważać… Jakoż, czyśmy uradowani, czy smutni, znękani, strapieni, Krasicki nas zajmie, rozerwie, pocieszy, rozweseli, nauczy. Jednym słowem sylwetki „księcia poetów” nie trzeba bliżej przedstawiać. Ten, kto czyta, twórczość jego zna niechybnie, bowiem „…wszystkie jego prace celniejsze już się były rozbiegły …»od Warmii, w całej Litwie i w całej Koronie, aż w końcu doszły nawet do szlachty na zagonie«.
Małgorzata Kumorowicz
Z urodzenia Saksończyk, który swój związek z Polską rozpoczął dzięki zapotrzebowaniu królewskiemu na ożywienie ruchu artystycznego i rozwój konkretnej dziedziny sztuki – medalierstwa. Król pragnął stworzyć przy nowo powstającej mennicy warszawskiej (otwarcie 1765 r.) poważny ośrodek tej twórczości, gdyż zapotrzebowanie na medale miał iście ogromne. Te małe dzieła plastyczne służyć miały nie tylko gloryfikacji jego osoby, poczynając od momentu koronacji (1764 r.), ale również stanowić ważny element w oddziaływaniu majestatu na poddanych. W tym właśnie pomógł mu sprowadzony do Polski, nieznany wcześniej Holzaeusser.
Jan Filip Holzaeusser to postać dosyć tajemnicza. Właściwie nie wiadomo co i gdzie studiował, gdzie i przy czym pracował przed przybyciem do Polski. Zachowane nieliczne sztychy z medalionami pozwalają przypuszczać, że jakiś czas parał się technikami graficznymi. Przybywszy do Warszawy w dosyć młodym wieku (24 lata), już w roku następnym objął poważną funkcję nadwornego medaliera oraz rytownika stempli do monet.
Na szybki proces asymilacji, silne związanie z Polską, niewątpliwie wpłynęło poczucie szacunku i roli, jaką odgrywał na dworze, wyrażone poprzez uznanie, przyjaźń oraz protekcję monarchy, któremu służył przez 25 lat, zawdzięczając pozycję i sławę. Odchodził w pełni sił twórczych, nie tylko jako artysta, ale też czołowa postać polskiego wolnomularstwa (członek loży „Cnotliwy Sarmata”, pierwszy dozorca loży „Die Drei Brüder”), polski szlachcic (nobilitacja 1775 r.), który spoczął na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie.
Działalność Holzaeussera, niewątpliwie prawie w całości należąca do kultury Polski, wyrażała się przede wszystkim w medalach o wysokich walorach artystycznych, których wykonał ponad 100. Wśród nich 11 (bitych w złocie, srebrze i brązie) z tak zwanej „suity królów polskich”, modelowanych według portretów z malarskiego pocztu autorstwa Marcello Bacciarellego. Pewną część czasu poświęcił też na projektowanie monet obiegowych i próbnych, medalionów oraz pieczęci koronnych i litewskich.
Te dzieła i inne medale portretowe, które wyszły spod ręki mistrza, stały na pograniczu dwóch epok – późnego baroku i neoklasycyzmu, z uniwersalistycznymi pierwiastkami sztuki włoskiej i francuskiej. Charakterystyczne dla nich środki formalne stosował równolegle lub na przemian, w zależności od upodobań zleceniodawcy. Dlatego jednoznaczna linia rozwoju stylistycznego w jego wypadku jest nieuchwytna. Generalizując, wpisuje się w epokę nazywaną „stylem Stanisława Augusta”
Obok barokowych ujęć w typie en face (na wprost) czy en trois quarts (trzy czwarte), stosował rozwiązania z potraktowanym płasko, rysunkowo i subtelnie, profilowym ujęciem samej głowy portretowanego, z włosami przepasanymi wstążką lub wieńcem. Wizerunki popiersi często nie były, jak w klasycznych rozwiązaniach, odizolowane od dolnej krawędzi a przylegały do niej. Rewers medali wypełniał łaciński napis ujęty dookoła wieńcem dębowym.
W tym typie mieści się prezentowany tutaj medal, spełniający przypisaną sobie, konkretną rolę. Stanisław August Poniatowski, znawca i miłośnik sztuk pięknych, w dziełach medalierskich dopatrywał się przede wszystkim walorów artystycznych. Niemniej nie mógł i nie chciał pomijać ich przydatności do spełniania pewnych funkcji. W tym wypadku funkcji nagrodowej i honorowej. Ustanowił wiele różnorodnych medali (większość z nich wyszła spod ręki Holzaeussera), przeznaczonych dla zasłużonych w kraju osób, które chciał wyróżnić. Wręczał je osobiście lub wysyłał z odręcznym listem.
W 1780 roku, 10 sierpnia wybity w złocie medal ze swoim wizerunkiem otrzymał w Królewcu wieloletni przyjaciel monarchy i powiernik jego artystycznych wrażeń – biskup Ignacy Krasicki.
W liście z 31 lipca król pisał: „Ale czego tenże medal nie wyraża, niech Moje pióro zaświadczy, to jest, że zachowuję w sercu tkliwym te rozmowy, którymiś WKsMość i siebie i mnie rozrzewnił w ostatnich dniach bytności swojej u Mnie. Właśnie Mi się zdaje jakobyśmy uroczyściej odnowili te przyjazne związki, które nas od tylu lat łączyły[...] Ta sama gustów naszych i rozrywek analogia jest i będzie jedną z trwałych przyczyn wzajemnej między nami skłonności”.
Na awersie medalu, mieszczącym profilowe popiersie biskupa uhonorowanego Orderem Orła Białego, w otoku czytamy: IGNATIUS KRASICKI PRINC[eps] EPIS[copus] VARM[iensis] N[atus] MDCCXXXV. To jest: Ignacy Krasicki książę biskup warmiński zrodzony roku 1735. U dołu: P. HOLZHAEUSSER F[ecit].
Na rewersie, pośrodku laurowego wieńca cytat zaczerpnięty z rzymskiego poety Horacego: LAUDE VIRUM MUSA VETAT MORI. Dostępny w tłumaczeniach: „Muza chwaląc męża umierać mu nie daje”, lub „Muza nie da umrzeć mężom godnym chwały”. Niżej. S[tanislaus] A[ugustus] R[ex] F[ieri] F[ecit] A[nno] MDCCLXXX. To jest: Stanisław August król zrobić kazał roku 1780.
Jak napisał kiedyś Edward hr. Raczyński — Nie jest tu miejsce Krasickiego życie opisywać i dzieła surowo rozważać… Jakoż, czyśmy uradowani, czy smutni, znękani, strapieni, Krasicki nas zajmie, rozerwie, pocieszy, rozweseli, nauczy. Jednym słowem sylwetki „księcia poetów” nie trzeba bliżej przedstawiać. Ten, kto czyta, twórczość jego zna niechybnie, bowiem „…wszystkie jego prace celniejsze już się były rozbiegły …»od Warmii, w całej Litwie i w całej Koronie, aż w końcu doszły nawet do szlachty na zagonie«.
Małgorzata Kumorowicz