#ZArchiwumMWiM
Dziewiątego maja 1945 roku salwy armat garnizonu oznajmiły mieszkańcom Olsztyna zakończenie wojny. I chociaż pierwszy akt kapitulacji Niemiec podpisano kilka godzin po północy siódmego maja w Reims, to na żądanie Józefa Stalina ceremonię powtórzono nazajutrz w berlińskiej kwaterze marszałka Żukowa. Dodatkowe rozbieżności pomiędzy czasem środkowoeuropejskim a moskiewskim spowodowały, że po każdej z obu stron żelaznej kurtyny, obchodzono akt podpisania kapitulacji przez Niemcy w dwóch terminach. Europa Zachodnia za kres konfliktu uznała ósmy maja. W Polsce Ludowej i w innych krajach obozu socjalistycznego, to dziewiąty maja został wyznaczony jako data końca krwawych zmagań z III Rzeszą. Czy druga wojna światowa skończyła się definitywnie wiosną 1945 roku? Otóż nie. Japończycy wciąż walczyli, nie znając jeszcze tragicznych efektów bojowego użycia broni jądrowej. Natomiast, prawie cały stary kontynent pogrążył się w powojennym chaosie oraz ogólnej brutalizacji życia, które dla ludzi ocalałych z kilkuletniego koszmaru jawiło się wciąż jako pełne zagrożeń. Tymczasem, w krajach zajętych przez Armię Czerwoną, wyznaczeni do sprawowania rządów komuniści dążyli do rozprawienia się z tymi, którzy nie chcieli zaakceptować nowego porządku ustalonego w trakcie spotkań Wielkiej Trójki.
Jak prezentował się Olsztyn wiosną 1945 roku? Warmińska poetka, Maria Zientara-Malewska relacjonowała: „pierwszy raz po wojnie zobaczyłam spalony Olsztyn. Był to okropny widok. Całe Stare Miasto, począwszy od Wysokiej Bramy, było kupą gruzów. Wysokie sterty śmiecia, cegieł i spalonych belek leżały na ulicach. Gdy powiał wiatr, mury pękały i waliły się z łoskotem na ziemię. Niebezpiecznie było przechodzić zbyt blisko murów, bo tam czyhała śmierć. Plac Świerczewskiego pokryty był cegłami, stopy grzęzły po kostki w lepkim błocie. Na podwórzach leżały kupy śmiecia i słomy, pierze fruwało na wietrze jak płatki śniegu. Na ulicach walały się różne książki, obrazy, porcelana, garnki i strzępy odzieży. W piwnicach i na podwórkach gospodarowały całe stada szczurów”. Szesnastoletni Tomasz Kępa, który przyjechał do pracy z Warszawy, stwierdził po wizycie w jednej z kamienic przy placu Bema, iż mieszkańcy uciekli w pośpiechu przed zbliżającym się frontem, o czym świadczyły resztki niedojedzonego obiadu na stole. Faktem jest, że władze niemieckie prawie do końca zwlekały z wydaniem pozwolenia na ewakuację, chociaż już czternastego stycznia kolejarze przekazywali wieści o planowanej przez Rosjan ofensywie, a radzieckie bomby spadły na ośrodek kilka dni później. Nie wszyscy olsztynianie zdołali się ewakuować. Ci, którzy pozostali w mieście schodzili Sowietom z oczu, kryjąc się w: schronach, piwnicach, na strychach lub w zabudowaniach gospodarskich. Kobiety zakładały chustki, brudziły twarze i mierzwiły włosy, aby uniknąć gwałtu. Karol Małłek wspominał jednak, że i tak „gwałty uprawiają z dziewczętami i białkami i starym nie dają spokoju”. O dosłowności słów Ilji Erenburga wzywającego do zabicia każdego napotkanego Niemca, przekonali się przebywający wtenczas w Kortowie ranni pacjenci, cywilni uciekinierzy i lekarze. Jedynie miejscowi komuniści liczyli na litość, wywieszając czerwone flagi, nie zdając sobie sprawy, że dla wkraczających do Prus Wschodnich sołdatów niuanse polityczne nie miały większego znaczenia.
Po miesiącu od zajęcia miasta, gdy odnalezione w mieszkaniach dobra zostały już rozdysponowane między żołnierzy dla których „każdy dom w Prusach Wschodnich był domem towarowym”, wywołana przez nich pożoga ogarnęła Gród nad Łyną. Andrzej Wakar relacjonował: „niemal wszystkie szyby z działań wojennych całe. I nagle rozszalały się pożary, które w ciągu paru tygodni strawiły tu ponad trzecią część zabudowy”. Sowieci przerwali podpalanie, gdy okazało się, że brakuje pomieszczeń dla „wojskowych tyłów”. W maju, mimo iż osadników było coraz więcej, a w Olsztynie przebywali już polscy żołnierze, to wciąż widywano „trofiejszczyków” wynoszących maszyny i urządzenia z zakładów produkcyjnych.
Jak dziewiąty maja jawi się w relacjach ocalałych? Wystraszonych, straumatyzowanych ludzi ogarniało przerażenie na sam dźwięk salw armatnich. Wspomniana już Maria Zientara-Malewska opowiadała; „Zbudziła nas strzelanina i okrzyki na ulicy. Na niebie pojawiły się kolorowe rakiety. Baliśmy się okropnie, nie spaliśmy do rana. W drodze do pracy kolejarze powiedzieli mi, że w nocy nastąpiło zawieszenie broni”…
mw
CDN
Bibliografia;
Achremczyk Stanisław, Historia Warmii i Mazur, t. II, Olsztyn 2011.
Łukaszewicz Bohdan, Raptularz miejski. Olsztyn 1945-2005, Olsztyn 2006.
Tomkiewicz Ryszard, Życie codzienne mieszkańców powojennego Olsztyna 1945-1956, Olsztyn 2003.
Wrzesiński Wojciech, Olsztyn w latach 1918-1945 [w:] Olsztyn 1353-2003, red. Achremczyk Stanisław, Ogrodziński Władysław, Olsztyn 2003.
Zientara-Malewska Maria, Śladami twardej drogi, Warszawa 1996.
Jak prezentował się Olsztyn wiosną 1945 roku? Warmińska poetka, Maria Zientara-Malewska relacjonowała: „pierwszy raz po wojnie zobaczyłam spalony Olsztyn. Był to okropny widok. Całe Stare Miasto, począwszy od Wysokiej Bramy, było kupą gruzów. Wysokie sterty śmiecia, cegieł i spalonych belek leżały na ulicach. Gdy powiał wiatr, mury pękały i waliły się z łoskotem na ziemię. Niebezpiecznie było przechodzić zbyt blisko murów, bo tam czyhała śmierć. Plac Świerczewskiego pokryty był cegłami, stopy grzęzły po kostki w lepkim błocie. Na podwórzach leżały kupy śmiecia i słomy, pierze fruwało na wietrze jak płatki śniegu. Na ulicach walały się różne książki, obrazy, porcelana, garnki i strzępy odzieży. W piwnicach i na podwórkach gospodarowały całe stada szczurów”. Szesnastoletni Tomasz Kępa, który przyjechał do pracy z Warszawy, stwierdził po wizycie w jednej z kamienic przy placu Bema, iż mieszkańcy uciekli w pośpiechu przed zbliżającym się frontem, o czym świadczyły resztki niedojedzonego obiadu na stole. Faktem jest, że władze niemieckie prawie do końca zwlekały z wydaniem pozwolenia na ewakuację, chociaż już czternastego stycznia kolejarze przekazywali wieści o planowanej przez Rosjan ofensywie, a radzieckie bomby spadły na ośrodek kilka dni później. Nie wszyscy olsztynianie zdołali się ewakuować. Ci, którzy pozostali w mieście schodzili Sowietom z oczu, kryjąc się w: schronach, piwnicach, na strychach lub w zabudowaniach gospodarskich. Kobiety zakładały chustki, brudziły twarze i mierzwiły włosy, aby uniknąć gwałtu. Karol Małłek wspominał jednak, że i tak „gwałty uprawiają z dziewczętami i białkami i starym nie dają spokoju”. O dosłowności słów Ilji Erenburga wzywającego do zabicia każdego napotkanego Niemca, przekonali się przebywający wtenczas w Kortowie ranni pacjenci, cywilni uciekinierzy i lekarze. Jedynie miejscowi komuniści liczyli na litość, wywieszając czerwone flagi, nie zdając sobie sprawy, że dla wkraczających do Prus Wschodnich sołdatów niuanse polityczne nie miały większego znaczenia.
Po miesiącu od zajęcia miasta, gdy odnalezione w mieszkaniach dobra zostały już rozdysponowane między żołnierzy dla których „każdy dom w Prusach Wschodnich był domem towarowym”, wywołana przez nich pożoga ogarnęła Gród nad Łyną. Andrzej Wakar relacjonował: „niemal wszystkie szyby z działań wojennych całe. I nagle rozszalały się pożary, które w ciągu paru tygodni strawiły tu ponad trzecią część zabudowy”. Sowieci przerwali podpalanie, gdy okazało się, że brakuje pomieszczeń dla „wojskowych tyłów”. W maju, mimo iż osadników było coraz więcej, a w Olsztynie przebywali już polscy żołnierze, to wciąż widywano „trofiejszczyków” wynoszących maszyny i urządzenia z zakładów produkcyjnych.
Jak dziewiąty maja jawi się w relacjach ocalałych? Wystraszonych, straumatyzowanych ludzi ogarniało przerażenie na sam dźwięk salw armatnich. Wspomniana już Maria Zientara-Malewska opowiadała; „Zbudziła nas strzelanina i okrzyki na ulicy. Na niebie pojawiły się kolorowe rakiety. Baliśmy się okropnie, nie spaliśmy do rana. W drodze do pracy kolejarze powiedzieli mi, że w nocy nastąpiło zawieszenie broni”…
mw
CDN
Bibliografia;
Achremczyk Stanisław, Historia Warmii i Mazur, t. II, Olsztyn 2011.
Łukaszewicz Bohdan, Raptularz miejski. Olsztyn 1945-2005, Olsztyn 2006.
Tomkiewicz Ryszard, Życie codzienne mieszkańców powojennego Olsztyna 1945-1956, Olsztyn 2003.
Wrzesiński Wojciech, Olsztyn w latach 1918-1945 [w:] Olsztyn 1353-2003, red. Achremczyk Stanisław, Ogrodziński Władysław, Olsztyn 2003.
Zientara-Malewska Maria, Śladami twardej drogi, Warszawa 1996.