#ZArchiwumMWiM
6 marca 1865 roku w Ornecie przyszedł na świat Eugeniusz, najstarszy syn piekarza Augusta i Berty Buchholzów. Już w niemowlęctwie, z powodu chorowitości obdarzony został przydomkiem „schmerzenreich”. W późniejszych latach, nie mogąc spędzać wolnego czasu aktywnie z racji słabego zdrowia, stał się żarliwym czytelnikiem książek beletrystycznych i publicystycznych wypożyczanych od sąsiadów. Chętnie brał też do ręki gazety prenumerowane przez rodziców, a jako dwunastoletni chłopiec wysłał anonimowo krytyczną korespondencję z uwagami co do sposobu redagowania „Ermländische Zeitung”, którą żurnaliści zamieścili na łamach dziennika. Z polskojęzycznymi mieszkańcami południowej Warmii zetknął się świadomie w trakcie pierwszej pielgrzymki do Gietrzwałdu. Będąc pod wpływem sympatii do rozmodlonych pątników, podjął decyzję o rozpoczęciu nauki języka polskiego.
W Gdańsku zdobył wykształcenie handlowe, tam też odbył służbę wojskową, a w wolnych chwilach działał w polskim towarzystwie „Ogniwo”, organizującym odczyty, spotkania teatralne i wieczorki taneczne. Marzył o pracy księgarza w jednym z polskich miast, lecz nigdzie nie go chciano zatrudnić ze względu na słabą jeszcze wtedy znajomość języka. Poszukiwanie posady połączył z misją reporterską, co dało owoc w postaci książki „Z Prus Wschodnich przez Królestwo Kongresowe do Górnego Śląska. Szkice z podróży”. Gdy wreszcie natrafił na możliwość zatrudnienia w katowickiej księgarni, to dzięki swej rzetelności pozyskał bardzo szybko przychylność pracodawcy. Śląski epizod trwał jednak krótko, ustępując miejsca stanowisku w królewieckiej firmie handlowej. Eugeniusz nabywał doświadczenie i szlifował język, aby niebawem rozpocząć własną działalność.
Pierwszą księgarnię otworzył w Barczewie, ongiś Wartemborku. Niestety, przedsięwzięcie okazało się być chybionym, gdyż miejscowi niezbyt chętnie sięgali do książek, a dewocjonalia, które Buchholz miał w sprzedaży, nabywali podczas odpustów w Świętej Lipce i Gietrzwałdzie. Do realnej wizji rychłego fiaska interesu dołączył zatarg z policją na tle polskiego napisu nad księgarnią, będącego nie w smak burmistrzowi.
Za namową księdza Feliksa Schreibera sprzedał lokal i przeniósł się do Olsztyna, z zamiarem założenia drukarni i wydawania polskiej gazety. 27 września 1890 roku ukazał się próbny numer „Nowin Warmińskich” – katolickiego pisma założonego przez Buchholza całkowicie fundowanego z własnych środków. Inicjatywa wywołała mieszane uczucia, zarówno na Warmii, jak i w Toruniu, gdzie wydrukowano pierwszy egzemplarz, z powodu niepełnego wyposażenia olsztyńskiej drukarni. W „Nowinach” upatrywano konkurencji dla „Gazety Olsztyńskiej”, a redaktor Liszewski przyrównał Eugeniusza Buchholza do żaby, która „swym rechotem chce naśladować śpiew ptaków”. Horrendalne koszty prowadzenia wydawnictwa oraz brak szerszego zainteresowania sprawiły, że „Nowiny” redagowano zaledwie dziewięć miesięcy.
Właściciel przyznał gorzko po latach; „Jakże społeczeństwo polskiej Warmii z okolic Olsztyna, Barczewa i Biskupca, liczące wszystkiego 60 000 dusz, mogłoby utrzymać dwie gazety polskie, kiedy nawet nie stało czytelników dla jednej? Wszakże dużo Warmiaków, szczególnie z młodszego pokolenia, nie umiało nawet czytać po polsku”. Wkrótce, podjął się druku „Kalendarza Polsko-Warmijskiego na rok 1892”, którego zawartość sam zestawił, wierząc, że „wszyscy rodacy, którzy w tym roku ten kalendarz zakupili i później jego przejmować i dalej polecać będą”. Niestety, skończyło się tylko na jednym roczniku. Rozgoryczony i zniechęcony, zabrał się do samodzielnego redagowania niszowego „Allensteiner Volkszeitung”, lecz była to kolejna inicjatywa skazana na klęskę. W pożegnalnym artykule „piórem we łzach umoczonym” wbrew wcześniejszemu zawodowi nazwał Polaków „dobrymi ludźmi, lepszymi od niemieckich katolików”…
mw
CDN
Bibliografia;
Chłosta Jan, Niemiec z „polską duszą”. Nad biografią Eugeniusza Buchholza, Olsztyn 2016.
Strzyżewska Małgorzata, Prasa polska na Warmii i Mazurach 1718-1939, Olsztyn 1991.
[gallery=4]/2936[/gallery]
W Gdańsku zdobył wykształcenie handlowe, tam też odbył służbę wojskową, a w wolnych chwilach działał w polskim towarzystwie „Ogniwo”, organizującym odczyty, spotkania teatralne i wieczorki taneczne. Marzył o pracy księgarza w jednym z polskich miast, lecz nigdzie nie go chciano zatrudnić ze względu na słabą jeszcze wtedy znajomość języka. Poszukiwanie posady połączył z misją reporterską, co dało owoc w postaci książki „Z Prus Wschodnich przez Królestwo Kongresowe do Górnego Śląska. Szkice z podróży”. Gdy wreszcie natrafił na możliwość zatrudnienia w katowickiej księgarni, to dzięki swej rzetelności pozyskał bardzo szybko przychylność pracodawcy. Śląski epizod trwał jednak krótko, ustępując miejsca stanowisku w królewieckiej firmie handlowej. Eugeniusz nabywał doświadczenie i szlifował język, aby niebawem rozpocząć własną działalność.
Pierwszą księgarnię otworzył w Barczewie, ongiś Wartemborku. Niestety, przedsięwzięcie okazało się być chybionym, gdyż miejscowi niezbyt chętnie sięgali do książek, a dewocjonalia, które Buchholz miał w sprzedaży, nabywali podczas odpustów w Świętej Lipce i Gietrzwałdzie. Do realnej wizji rychłego fiaska interesu dołączył zatarg z policją na tle polskiego napisu nad księgarnią, będącego nie w smak burmistrzowi.
Za namową księdza Feliksa Schreibera sprzedał lokal i przeniósł się do Olsztyna, z zamiarem założenia drukarni i wydawania polskiej gazety. 27 września 1890 roku ukazał się próbny numer „Nowin Warmińskich” – katolickiego pisma założonego przez Buchholza całkowicie fundowanego z własnych środków. Inicjatywa wywołała mieszane uczucia, zarówno na Warmii, jak i w Toruniu, gdzie wydrukowano pierwszy egzemplarz, z powodu niepełnego wyposażenia olsztyńskiej drukarni. W „Nowinach” upatrywano konkurencji dla „Gazety Olsztyńskiej”, a redaktor Liszewski przyrównał Eugeniusza Buchholza do żaby, która „swym rechotem chce naśladować śpiew ptaków”. Horrendalne koszty prowadzenia wydawnictwa oraz brak szerszego zainteresowania sprawiły, że „Nowiny” redagowano zaledwie dziewięć miesięcy.
Właściciel przyznał gorzko po latach; „Jakże społeczeństwo polskiej Warmii z okolic Olsztyna, Barczewa i Biskupca, liczące wszystkiego 60 000 dusz, mogłoby utrzymać dwie gazety polskie, kiedy nawet nie stało czytelników dla jednej? Wszakże dużo Warmiaków, szczególnie z młodszego pokolenia, nie umiało nawet czytać po polsku”. Wkrótce, podjął się druku „Kalendarza Polsko-Warmijskiego na rok 1892”, którego zawartość sam zestawił, wierząc, że „wszyscy rodacy, którzy w tym roku ten kalendarz zakupili i później jego przejmować i dalej polecać będą”. Niestety, skończyło się tylko na jednym roczniku. Rozgoryczony i zniechęcony, zabrał się do samodzielnego redagowania niszowego „Allensteiner Volkszeitung”, lecz była to kolejna inicjatywa skazana na klęskę. W pożegnalnym artykule „piórem we łzach umoczonym” wbrew wcześniejszemu zawodowi nazwał Polaków „dobrymi ludźmi, lepszymi od niemieckich katolików”…
mw
CDN
Bibliografia;
Chłosta Jan, Niemiec z „polską duszą”. Nad biografią Eugeniusza Buchholza, Olsztyn 2016.
Strzyżewska Małgorzata, Prasa polska na Warmii i Mazurach 1718-1939, Olsztyn 1991.
[gallery=4]/2936[/gallery]