#WojnyNapoleońskie
Dziś prezentujemy rosyjski muszkiet z fabryki w Tule datowany na 1809 rok. Egzemplarz jest zdekompletowany, ma uszkodzone łoże, żelazne bączki spinające lufę z łożem i prawdopodobnie skróconą lufę. „Tulski muszkiet” miał być kopią francuskiego karabinu wz. 1777.
Prezentowany egzemplarz ma nierozpoznaną do końca historię. Bicia fabryczne świadczą, że egzemplarz powstał w 1809 roku. Oznaczenia na stopce kolby wskazują, że był na wyposażeniu żołnierza z 28. połockiego pułku piechoty. 28 połocki pułk sformowano w 1769 roku. W 1801 roku został przemianowany na pułk muszkieterski, a w 1811 znowu na pułk piechoty. W kampanii 1806-1807 walczył pod Pułtuskiem i Iławą Pruską. W czasie kampanii 1812 roku uczestniczył w bitwie pod Możajskiem uczestniczył w obronie reduty Rajewskiego. W 1813 żołnierze tego pułku walczyli pod Lutzen, Budziszynem i Lipskiem, później zajmowali Reims i doszli do Paryża.
Najciekawsza, oprócz wyraźnego oznaczenia użytkownika jest jednak jego lufa. Została prawdopodobnie skrócona z regulaminowej długości 104 do 78,5 cm. Bączki obejmujące lufę i łoże zostały przeniesione, wyrzucono jeden, skracając dystans pomiędzy mocowaniami pasa. Być może wyjaśnienie takiego stanu rzeczy odnajdziemy w wylocie lufy, a właściwie grubościach jego ścianek. W najcieńszym miejscu ma ona 1,5 mm a w najgrubszym 4 mm. To może świadczyć również o nieprawidłowym, skrzywionym przewodzie lufy i takiej rozpaczliwej próbie uczynienia broni choć trochę celniejszą.
Ten egzemplarz może poświadczać relacje z epoki o fatalnej jakości rosyjskiej broni. Rosjanie w wojnie 1812 roku wykorzystywali karabiny 28 różnych kalibrów i 11 typów karabinków, których używali podoficerowie oraz kawalerzyści. Reginald Heber, poeta i późniejszy biskup, w czasie swej młodzieńczej podróży po Europie, na początku XIX wieku dotarł też do Rosji i odwiedził tamtejsze fabryki broni. Pisał, że broń „wygląda schludnie”, ale poszczególne jej podzespoły są złej jakości. Tym, co jednak zwracało uwagę to masowa produkcja, dwie fabryki, w tym ta z Tuły, wypuszczały 150 – 170 tysięcy sztuk broni rocznie.
Warto też przy okazji wspomnieć o taktyce piechoty rosyjskich piechurów. Powszechnie w armii carskiej uważano krycie się za przeszkodami za niehonorowe. Wyszkolenie strzeleckie było marne. Przed kampanią 1805 roku piechurzy i grenadierzy otrzymywali po trzy kule na rok, żeby ćwiczyć. Jegrów hojnie obdarzano sześcioma kulami. Stąd powszechna była opinia, że Rosjanie preferują starcia na bagnety, a w zwarciu na kolby, pięści lub co wpadnie w ręce. W bitwie pod Morągiem (styczeń 1807 roku) rosyjscy muszkieterzy i grenadierzy wyśmiali francuskich woltyżerów, atakujących ich bagnetami oznajmiając, że „ci niewrośnięci ludzie nie są warci naszych bagnetów”, odwrócili karabiny i odrzucili atakujących, bijąc ich kolbami. Doświadczenia kampanii z lat 1805-1807 zaowocowały tym, że Barclay de Tolly, w 1810 roku jako minister wojny wzywał podwładnych do szkolenia strzeleckiego, zwracania uwagi na celność, systematyczne ćwiczenia, by oficerowie byli wzorem umiejętności strzeleckich. Nie wszyscy tego słuchali, skoro na początku 1812 roku, dowódca moskiewskiego pułku piechoty i tak zamówił po trzy sztuki amunicji na jednego żołnierza na rok.
sm
O kampanii napoleońskiej w pierwszych dniach lutego w okolicach Olsztyna piszemy tu: https://bit.ly/3giNjhk
Prezentowany egzemplarz ma nierozpoznaną do końca historię. Bicia fabryczne świadczą, że egzemplarz powstał w 1809 roku. Oznaczenia na stopce kolby wskazują, że był na wyposażeniu żołnierza z 28. połockiego pułku piechoty. 28 połocki pułk sformowano w 1769 roku. W 1801 roku został przemianowany na pułk muszkieterski, a w 1811 znowu na pułk piechoty. W kampanii 1806-1807 walczył pod Pułtuskiem i Iławą Pruską. W czasie kampanii 1812 roku uczestniczył w bitwie pod Możajskiem uczestniczył w obronie reduty Rajewskiego. W 1813 żołnierze tego pułku walczyli pod Lutzen, Budziszynem i Lipskiem, później zajmowali Reims i doszli do Paryża.
Najciekawsza, oprócz wyraźnego oznaczenia użytkownika jest jednak jego lufa. Została prawdopodobnie skrócona z regulaminowej długości 104 do 78,5 cm. Bączki obejmujące lufę i łoże zostały przeniesione, wyrzucono jeden, skracając dystans pomiędzy mocowaniami pasa. Być może wyjaśnienie takiego stanu rzeczy odnajdziemy w wylocie lufy, a właściwie grubościach jego ścianek. W najcieńszym miejscu ma ona 1,5 mm a w najgrubszym 4 mm. To może świadczyć również o nieprawidłowym, skrzywionym przewodzie lufy i takiej rozpaczliwej próbie uczynienia broni choć trochę celniejszą.
Ten egzemplarz może poświadczać relacje z epoki o fatalnej jakości rosyjskiej broni. Rosjanie w wojnie 1812 roku wykorzystywali karabiny 28 różnych kalibrów i 11 typów karabinków, których używali podoficerowie oraz kawalerzyści. Reginald Heber, poeta i późniejszy biskup, w czasie swej młodzieńczej podróży po Europie, na początku XIX wieku dotarł też do Rosji i odwiedził tamtejsze fabryki broni. Pisał, że broń „wygląda schludnie”, ale poszczególne jej podzespoły są złej jakości. Tym, co jednak zwracało uwagę to masowa produkcja, dwie fabryki, w tym ta z Tuły, wypuszczały 150 – 170 tysięcy sztuk broni rocznie.
Warto też przy okazji wspomnieć o taktyce piechoty rosyjskich piechurów. Powszechnie w armii carskiej uważano krycie się za przeszkodami za niehonorowe. Wyszkolenie strzeleckie było marne. Przed kampanią 1805 roku piechurzy i grenadierzy otrzymywali po trzy kule na rok, żeby ćwiczyć. Jegrów hojnie obdarzano sześcioma kulami. Stąd powszechna była opinia, że Rosjanie preferują starcia na bagnety, a w zwarciu na kolby, pięści lub co wpadnie w ręce. W bitwie pod Morągiem (styczeń 1807 roku) rosyjscy muszkieterzy i grenadierzy wyśmiali francuskich woltyżerów, atakujących ich bagnetami oznajmiając, że „ci niewrośnięci ludzie nie są warci naszych bagnetów”, odwrócili karabiny i odrzucili atakujących, bijąc ich kolbami. Doświadczenia kampanii z lat 1805-1807 zaowocowały tym, że Barclay de Tolly, w 1810 roku jako minister wojny wzywał podwładnych do szkolenia strzeleckiego, zwracania uwagi na celność, systematyczne ćwiczenia, by oficerowie byli wzorem umiejętności strzeleckich. Nie wszyscy tego słuchali, skoro na początku 1812 roku, dowódca moskiewskiego pułku piechoty i tak zamówił po trzy sztuki amunicji na jednego żołnierza na rok.
sm
O kampanii napoleońskiej w pierwszych dniach lutego w okolicach Olsztyna piszemy tu: https://bit.ly/3giNjhk