#zOsiCzasu
Kontynuując tematykę związaną z tłokami pieczętnymi wchodzącymi w skład kolekcji Gabinetu Numizmatycznego Muzeum Warmii i Mazur, do prezentowanych wcześniej przykładów warto dołączyć kolejne dwa. O historii pieczęci jako takich, parę zdań padło przy okazji przedstawiania typariuszy cechowych (wpis z 7.05.2020 r.) oraz pieczątki do lakowania listów (wpis z 26.01.2021 r., oznaczony hashtagiem #pokaznabytków). Dziś trochę o pieczęciach parafialnych.
Typariusz, czyli odpowiednio oprawiony stempel, wykonany z materiału wybranego w zależności od rodzaju odcisku, w średniowieczu miał przeważnie formę małej płytki ze stopką, kabłączkiem i łańcuszkiem. W miarę rozbudowywania przedstawień na matrycy, a tym samym jej powiększania, zaopatrzony został około XVI wieku w drewniany uchwyt osadzony w pierścieniu.
Rytowaniem przedstawień napieczętnych zajmowała się samodzielna grupa rzemieślników, wyodrębniona z cechu złotników, a same projekty wychodziły niekiedy spod ręki wybitnych artystów. W zależności od rangi zamawiającego, możliwości finansowych i potrzeby komunikacyjnej, powierzchnię tłoków pokrywały rozbudowane wątki ikonograficzne o mniejszych lub większych walorach artystycznych, opisane stosowną legendą lub pojedyncze, lakoniczne motywy, niemniej o pożądanym stopniu informacji.
Obok podstawowych funkcji pieczęci, tj. uwierzytelniania dokumentów (zwłaszcza gdy nie stosowano jeszcze podpisów) i zabezpieczania tajemnicy inną, równie istotną był jej szerszy przekaz społeczny. O powstaniu tłoka i jego treści decydowała wąska grupa złożona z zamawiającego, który oczekiwał ściśle określonego wyobrażenia w zależności od jej przeznaczenia, twórca programu ikonograficznego i rytownik, który nadawał jej rys najbardziej zgodny z tymi oczekiwaniami.
Pieczęcie były wytworami mocno skonwencjonalizowanymi, w zależności od dysponenta prezentowały określony typ, a byt indywidualny nadawały im jedynie odpowiednie napisy i wyobrażenia dobrane tak, by najlepiej identyfikować jej przeznaczenie, właściciela (wystawcę dokumentu) oraz propagować pożądane treści. Zatem w zależności czy była to pieczęć prywatna, czy instytucji, kościelna czy świecka, królewska, papieska, biskupia, parafialna, rycerska, szlachecka, miejska, mieszczańska, cechowa itp., posiadała odpowiedni kształt i rysunek na matrycy.
Pieczęć bowiem, jako wielokrotnie powtarzany, mobilny znak stawiany na ruchomych obiektach, jakim są dokumenty, reprezentowała pieczętującego, zaznaczała jego obecność w szerszej społeczności oraz była źródłem określonych idei i narzędziem ich propagowania. Funkcja komunikacyjna była zatem równie istotna co pozostałe. Składały się na nią obraz (główny nośnik ideowy) i wspomniany napis, wzajemnie się uzupełniające. Ten pierwszy niezwykle ważny w swojej jednoznaczności, zwłaszcza w czasach, gdy zasadnicza część społeczności była jeszcze niepiśmienna. Dlatego też dominował pośród pola obrazowego zarówno wielkością jak i często rozbudowaną formą. Napis, tak zwana legenda, „wypchnięty” był pomiędzy linie otokowe, obiegając pole po okręgu lub elipsie. Typariusze czysto napisowe to już dużo późniejsza historia (XIX w.).
Decyzja o sprawieniu konkretnej pieczęci często nie leżała tylko w gestii woli jej właściciela, ale wynikała z obowiązujących społecznie zwyczajów i wymogów prawnych. W sferze indywidualnej powstawała za życia i za zgodą użytkownika a po jego śmierci była zazwyczaj wycofywana. Inaczej było w przypadku instytucji. Tutaj, jej bardziej uniwersalna forma niepodlegająca szybkiej dezaktualizacji, pozwalała na użytkowanie niekiedy przez parę stuleci.
Przedstawienia na typariuszach kościelnych siłą rzeczy związane były z ikonografią sakralną. Podkreślenie bowiem sacrum i władzy gwarantowało podwójnie nienaruszalność i wiarygodność dokumentu. Poza pieczęciami dostojników (np. biskupów), na których zasygnalizowana sylwetka odwoływała się do konkretnej osoby (dysponenta), matryce zasilały znaki nawiązujące do funkcji, przedstawienia biblijne, chrystologiczne, maryjne czy wizerunki świętych.
Pojawienie się w Polsce typariuszy parafialnych związane było z zaleceniami prawa kanonicznego nakazującego uwierzytelnianie dokumentów; od synodu w 1257 r. – sygnowanie pieczęcią z nazwą kościoła, przy której pleban pełnił posługę, od synodu w 1411 r. - pieczęcią z wizerunkiem świętego patrona. Nie zmieniło to jednak faktu, że na większości dokumentów i tak wciąż stawiano raczej odcisk osobistego stempla proboszcza. Dopiero w myśl postanowień soboru trydenckiego (przyjętych w Polsce w 1577 r.), usankcjonowano definitywnie formalizowanie za pomocą określonych pieczęci parafialnych.
Powstałe wówczas kancelarie parafialne, jako samodzielne urzędy poświadczające wydawane wypisy z metryk oraz od połowy XVIII w. stemplujące protokoły wizytacyjne, siłą rzeczy musiały posiadać własny typariusz z adekwatną treścią rozpoznawalną przez parafian i szerszą społeczność. Znacznie silniej reprezentujący pozycję parafii niż stempel osobisty.
Decyzję o wykonaniu pieczęci i jej treści zapewne podejmował sam proboszcz w oparciu o przyjęte normy, wypracowany kanon i często własną inwencję. Strona artystyczna i jasność przekazu zależały od grawera. Zapis legend otokowych był niepodważalnym komunikatem o dysponencie tłoka, jego kategorii kościelno-prawnej, strona obrazowa (często uproszczona) w zdecydowanej liczbie nawiązywała do patrona lokalnej społeczności (patrocinium kościoła) lub szczególnego kultu świętych w danym miejscu. To ona odpowiadała za katechizację niepiśmiennych.
Na prezentowanym typariuszu kościoła w Różynce (pow. Olsztyn) wyobrażono właśnie taką postać. Atrybuty, takie jak kapelusz, kij pielgrzymi, sakwa i bukłak na wodę sugerują, że jest to św. Jakub. Patron diecezji, ale bynajmniej nie lokalnego kościoła. W Różynce bowiem, od konsekracji w 1606 r., kościół nosił miano św. Mateusza Apostoła. Jednak jak wiele świątyń wiejskich w tamtych czasach, ze względu na szczupłą obsadę duchowną, miał charakter filialny. Do czasów nam współczesnych podlegał parafii w Kwiecewie, której to właśnie patronuje św. Jakub.
Proboszcz zamawiający stempel, umieszczając na matrycy wizerunek tegoż świętego, nie tylko podkreślił jego kult w diecezji i swojej rodzimej parafii, uwypuklił również podległość administracyjną Różynki w stosunku do Kwiecewa. O tym, że pieczętowane dokumenty odnoszą się do kościoła filialnego, informuje jedynie napis w legendzie. Po dywizorze w formie ukształtowanego w krzyż liścia czytamy: ECCLESIA. QVOCENSIS ROSENGARTENSIS 1.7.2.8
Postać świętego, jak w wielu tego typu pieczęciach o charakterze ponadczasowym, przedstawiona jest na prawie neutralnym tle. Wyabstrahowana z wyimaginowanej przestrzeni krajobrazowej, do której w tym konkretnie przypadku nawiązuje jedynie kępa trawy pod stopami, sugerująca drogę wędrówki. Zabieg zastosowany ze względu na małą powierzchnię pola obrazowego.
Jako dodatek organizujący powierzchnię, częściej pojawiały się w wyobrażeniach napieczętnych motywy architektoniczne. We fragmentach tworzących obramienia kompozycji oraz w postaci całych budowli (np. pieczęcie miejskie). Ciekawym przykładem jest drugi typariusz, z wizerunkiem kościoła umieszczonym w miejscu preferowanego zazwyczaj wyobrażenia patrona, jako znaku parafii. Inwencja proboszcza skupiła się na ukazaniu wiekowości i okazałości samej świątyni jako takiej. Na matrycy widzimy zatem murowaną, masywną budowlę z wysmukłą wieżą, a napisy głoszą: SIEGEL : DER : DEUTSCH : EYLAVSCHEN : KIRCHE. / ERBAVT 1318. Charakter przedstawionej architektury i tekst pozwalają na przypisanie go kościołowi p.w. Przemienienia Pańskiego w Iławie.
Małgorzata Kumorowicz
Typariusz, czyli odpowiednio oprawiony stempel, wykonany z materiału wybranego w zależności od rodzaju odcisku, w średniowieczu miał przeważnie formę małej płytki ze stopką, kabłączkiem i łańcuszkiem. W miarę rozbudowywania przedstawień na matrycy, a tym samym jej powiększania, zaopatrzony został około XVI wieku w drewniany uchwyt osadzony w pierścieniu.
Rytowaniem przedstawień napieczętnych zajmowała się samodzielna grupa rzemieślników, wyodrębniona z cechu złotników, a same projekty wychodziły niekiedy spod ręki wybitnych artystów. W zależności od rangi zamawiającego, możliwości finansowych i potrzeby komunikacyjnej, powierzchnię tłoków pokrywały rozbudowane wątki ikonograficzne o mniejszych lub większych walorach artystycznych, opisane stosowną legendą lub pojedyncze, lakoniczne motywy, niemniej o pożądanym stopniu informacji.
Obok podstawowych funkcji pieczęci, tj. uwierzytelniania dokumentów (zwłaszcza gdy nie stosowano jeszcze podpisów) i zabezpieczania tajemnicy inną, równie istotną był jej szerszy przekaz społeczny. O powstaniu tłoka i jego treści decydowała wąska grupa złożona z zamawiającego, który oczekiwał ściśle określonego wyobrażenia w zależności od jej przeznaczenia, twórca programu ikonograficznego i rytownik, który nadawał jej rys najbardziej zgodny z tymi oczekiwaniami.
Pieczęcie były wytworami mocno skonwencjonalizowanymi, w zależności od dysponenta prezentowały określony typ, a byt indywidualny nadawały im jedynie odpowiednie napisy i wyobrażenia dobrane tak, by najlepiej identyfikować jej przeznaczenie, właściciela (wystawcę dokumentu) oraz propagować pożądane treści. Zatem w zależności czy była to pieczęć prywatna, czy instytucji, kościelna czy świecka, królewska, papieska, biskupia, parafialna, rycerska, szlachecka, miejska, mieszczańska, cechowa itp., posiadała odpowiedni kształt i rysunek na matrycy.
Pieczęć bowiem, jako wielokrotnie powtarzany, mobilny znak stawiany na ruchomych obiektach, jakim są dokumenty, reprezentowała pieczętującego, zaznaczała jego obecność w szerszej społeczności oraz była źródłem określonych idei i narzędziem ich propagowania. Funkcja komunikacyjna była zatem równie istotna co pozostałe. Składały się na nią obraz (główny nośnik ideowy) i wspomniany napis, wzajemnie się uzupełniające. Ten pierwszy niezwykle ważny w swojej jednoznaczności, zwłaszcza w czasach, gdy zasadnicza część społeczności była jeszcze niepiśmienna. Dlatego też dominował pośród pola obrazowego zarówno wielkością jak i często rozbudowaną formą. Napis, tak zwana legenda, „wypchnięty” był pomiędzy linie otokowe, obiegając pole po okręgu lub elipsie. Typariusze czysto napisowe to już dużo późniejsza historia (XIX w.).
Decyzja o sprawieniu konkretnej pieczęci często nie leżała tylko w gestii woli jej właściciela, ale wynikała z obowiązujących społecznie zwyczajów i wymogów prawnych. W sferze indywidualnej powstawała za życia i za zgodą użytkownika a po jego śmierci była zazwyczaj wycofywana. Inaczej było w przypadku instytucji. Tutaj, jej bardziej uniwersalna forma niepodlegająca szybkiej dezaktualizacji, pozwalała na użytkowanie niekiedy przez parę stuleci.
Przedstawienia na typariuszach kościelnych siłą rzeczy związane były z ikonografią sakralną. Podkreślenie bowiem sacrum i władzy gwarantowało podwójnie nienaruszalność i wiarygodność dokumentu. Poza pieczęciami dostojników (np. biskupów), na których zasygnalizowana sylwetka odwoływała się do konkretnej osoby (dysponenta), matryce zasilały znaki nawiązujące do funkcji, przedstawienia biblijne, chrystologiczne, maryjne czy wizerunki świętych.
Pojawienie się w Polsce typariuszy parafialnych związane było z zaleceniami prawa kanonicznego nakazującego uwierzytelnianie dokumentów; od synodu w 1257 r. – sygnowanie pieczęcią z nazwą kościoła, przy której pleban pełnił posługę, od synodu w 1411 r. - pieczęcią z wizerunkiem świętego patrona. Nie zmieniło to jednak faktu, że na większości dokumentów i tak wciąż stawiano raczej odcisk osobistego stempla proboszcza. Dopiero w myśl postanowień soboru trydenckiego (przyjętych w Polsce w 1577 r.), usankcjonowano definitywnie formalizowanie za pomocą określonych pieczęci parafialnych.
Powstałe wówczas kancelarie parafialne, jako samodzielne urzędy poświadczające wydawane wypisy z metryk oraz od połowy XVIII w. stemplujące protokoły wizytacyjne, siłą rzeczy musiały posiadać własny typariusz z adekwatną treścią rozpoznawalną przez parafian i szerszą społeczność. Znacznie silniej reprezentujący pozycję parafii niż stempel osobisty.
Decyzję o wykonaniu pieczęci i jej treści zapewne podejmował sam proboszcz w oparciu o przyjęte normy, wypracowany kanon i często własną inwencję. Strona artystyczna i jasność przekazu zależały od grawera. Zapis legend otokowych był niepodważalnym komunikatem o dysponencie tłoka, jego kategorii kościelno-prawnej, strona obrazowa (często uproszczona) w zdecydowanej liczbie nawiązywała do patrona lokalnej społeczności (patrocinium kościoła) lub szczególnego kultu świętych w danym miejscu. To ona odpowiadała za katechizację niepiśmiennych.
Na prezentowanym typariuszu kościoła w Różynce (pow. Olsztyn) wyobrażono właśnie taką postać. Atrybuty, takie jak kapelusz, kij pielgrzymi, sakwa i bukłak na wodę sugerują, że jest to św. Jakub. Patron diecezji, ale bynajmniej nie lokalnego kościoła. W Różynce bowiem, od konsekracji w 1606 r., kościół nosił miano św. Mateusza Apostoła. Jednak jak wiele świątyń wiejskich w tamtych czasach, ze względu na szczupłą obsadę duchowną, miał charakter filialny. Do czasów nam współczesnych podlegał parafii w Kwiecewie, której to właśnie patronuje św. Jakub.
Proboszcz zamawiający stempel, umieszczając na matrycy wizerunek tegoż świętego, nie tylko podkreślił jego kult w diecezji i swojej rodzimej parafii, uwypuklił również podległość administracyjną Różynki w stosunku do Kwiecewa. O tym, że pieczętowane dokumenty odnoszą się do kościoła filialnego, informuje jedynie napis w legendzie. Po dywizorze w formie ukształtowanego w krzyż liścia czytamy: ECCLESIA. QVOCENSIS ROSENGARTENSIS 1.7.2.8
Postać świętego, jak w wielu tego typu pieczęciach o charakterze ponadczasowym, przedstawiona jest na prawie neutralnym tle. Wyabstrahowana z wyimaginowanej przestrzeni krajobrazowej, do której w tym konkretnie przypadku nawiązuje jedynie kępa trawy pod stopami, sugerująca drogę wędrówki. Zabieg zastosowany ze względu na małą powierzchnię pola obrazowego.
Jako dodatek organizujący powierzchnię, częściej pojawiały się w wyobrażeniach napieczętnych motywy architektoniczne. We fragmentach tworzących obramienia kompozycji oraz w postaci całych budowli (np. pieczęcie miejskie). Ciekawym przykładem jest drugi typariusz, z wizerunkiem kościoła umieszczonym w miejscu preferowanego zazwyczaj wyobrażenia patrona, jako znaku parafii. Inwencja proboszcza skupiła się na ukazaniu wiekowości i okazałości samej świątyni jako takiej. Na matrycy widzimy zatem murowaną, masywną budowlę z wysmukłą wieżą, a napisy głoszą: SIEGEL : DER : DEUTSCH : EYLAVSCHEN : KIRCHE. / ERBAVT 1318. Charakter przedstawionej architektury i tekst pozwalają na przypisanie go kościołowi p.w. Przemienienia Pańskiego w Iławie.
Małgorzata Kumorowicz