#ZArchiwumMWiM
Zatrzymanie „Fräulin Sukertowej” odbiło się szerokim echem, przysparzając jej popularności. Traumatyczne doświadczenie nie zniechęciło redaktorki do zaniechania kolportażu „Gazety Mazurskiej” i „Kalendarza dla Mazurów” za kordonem. Pisała też dla gazet ogólnopolskich, biorąc udział w reporterskich eskapadach, obfitujących w zdarzenia niebezpieczne, jak choćby ostrzelanie przez bandytów pociągu, którym podróżowała. Wspominała: „Pięciolecie 1923-1928 było w moim życiu najbujniejsze. Sama się nieraz dziwię, jak nadążyłam, mając dom, męża, dwoje dzieci w Warszawie dziesięć dni w miesiącu przebywać w Działdowie, objeżdżać kresy północne, wygłaszać odczyty na tematy mazurskie, pisywać do licznych pism w całej Polsce…”.
Niebawem roztoczyła opiekuńcze skrzydła nad młodzieżą, a organizacja szkoły dla dziewcząt została powszechnie uznana za wzorcową. Gros inicjatyw realizowała wspólnie z dyrektorem Seminarium Nauczycielskiego, Józefem Biedrawą, którego poślubiła po śmierci Stanisława Sukerta. Co więcej, 17 lipca 1927 roku dokonała otwarcia Muzeum Mazurskiego, wbrew sceptycznym głosom przedstawicieli władz, twierdzącym, że liczebność zbiorów jest zbyt skromna, aby inaugurować działalność placówki. Jednakże gdy tylko jej podwoje zostały otwarte, dary ofiarodawców błyskawicznie zapełniły muzealną przestrzeń. Przyjmowała większość przynoszonych przedmiotów, nawet jeśli nie miały wartości historycznej. Nie chciała selekcją zniechęcać darczyńców, którzy poza muszelkami i „strzałkami piorunowymi”, potrafili dostarczać znalezione brakteaty lub piękne kafle mazurskie. Gdy w sierpniu 1939 roku trwały przygotowania do obrony przed Niemcami, postanowiła przewieźć zbiory muzealne do Warszawy w walizkach, jeżdżąc tam kilkakrotnie. O emocjonalnym przywiązaniu do kolekcji świadczy fakt, że w ostatni odjeżdżający pociąg wsiadła, taszcząc za sobą ciężki kufer pełen druków i rękopisów, pozostawiając w mieszkaniu ciepłą odzież czy przedmioty codziennego użytku.
Po klęsce wrześniowej dowiedziała się, że jej nazwisko figuruje w liście gończym. Pozostawiając w mieszkaniu męża i córkę Bożenę, ukrywała się przez trzy miesiące u bratowej, której mieszkanie do połowy zdemolowane nie zwracało uwagi hitlerowców. Oszczędności Biedrawów, którzy w trakcie wojny posługiwali się nazwiskiem „Bernatowicz”, podobnie jak środki uzyskane ze sprzedaży biżuterii, topniały z dnia na dzień. Pisarki nie chciano przyjąć do żadnej pracy ze względu na „zabazgraną hipotekę”. Jedynie pieniądze z prywatnych lekcji niemieckiego udzielanych przez Józefa ratowały rodzinę. Na domiar złego Gestapo otrzymało donos, iż Biedrawowie prowadzili przed wojną muzeum. Najście funkcjonariuszy zakończyło się konfiskatą numizmatów i przesłuchaniem małżonków, których przed tragicznym losem ocaliła zgodność zeznań i wymuszenie oddania pozostałych eksponatów. Okupanci nie zdawali sobie sprawy, że mają do czynienia z byłym „polskim szpiegiem”. Tymczasem pisarka dostarczyła na Szucha próbki tkanin mazurskich, samodziałów i części strojów ludowych ku rozczarowaniu przesłuchującego ją gestapowca spodziewającego się „skarbów”. Co cenniejsze rękopisy zostały wmurowane w ściany różnych domów przez rezolutnego bratanka Emilii — Mirosława. Ten, gdy tylko dowiedział się o losie wujostwa, przedsięwziął odpowiednie kroki zabezpieczające zbiory.
Trzeci rok wojny naznaczyło zaskakujące zdarzenie; Niemcy zaproponowali Biedrawie posadę dyrektora Instytutu Geograficznego w Warszawie. Przyjęcie jej oznaczało narażenie się na zarzut jawnej kolaboracji, odmowa – na pobyt w obozie koncentracyjnym. Małżeństwo wybrało ucieczkę ze stolicy. Będąc świadkami egzekucji, aresztowań i likwidacji gett, przemieszczali się z jednej miejscowości do drugiej. Ciągłe przeprowadzki, współpraca z podziemiem i permanentna obawa o życie nadwyrężyły zdrowie Józefa, który zmarł na gruźlicę w szesnastą rocznicę ślubu z Emilią. Ostatnie miesiące wojny pisarka spędziła w Nowym Sączu, pracując jako tłumaczka przy fortyfikowaniu miasta i pośrednicząc między młodocianymi robotnikami zaciągniętymi do budowy a nadzorującymi okupantami. Nie bała się interweniować w biurze lokalnego esesmana, widząc, że dzieci są niedożywione i pracują bez butów. 22 stycznia 1945 roku Nowy Sącz był już od Niemców wolny…
mw
CDN
Bibliografia;
Achremczyk Stanisław (red.), Kiełbik Jerzy (red.) 100 wybitnych postaci Warmii i Mazur w stulecie niepodległości Polski, Olsztyn 2019,
Chłosta Jan, Niechaj Pani blaskiem świeci. Wspomnienia o Emilii Sukertowej-Biedrawinie, Olsztyn 1996,
Sukertowa-Biedrawina Emilia, Dawno a nie dawno, Olsztyn 1965.
Niebawem roztoczyła opiekuńcze skrzydła nad młodzieżą, a organizacja szkoły dla dziewcząt została powszechnie uznana za wzorcową. Gros inicjatyw realizowała wspólnie z dyrektorem Seminarium Nauczycielskiego, Józefem Biedrawą, którego poślubiła po śmierci Stanisława Sukerta. Co więcej, 17 lipca 1927 roku dokonała otwarcia Muzeum Mazurskiego, wbrew sceptycznym głosom przedstawicieli władz, twierdzącym, że liczebność zbiorów jest zbyt skromna, aby inaugurować działalność placówki. Jednakże gdy tylko jej podwoje zostały otwarte, dary ofiarodawców błyskawicznie zapełniły muzealną przestrzeń. Przyjmowała większość przynoszonych przedmiotów, nawet jeśli nie miały wartości historycznej. Nie chciała selekcją zniechęcać darczyńców, którzy poza muszelkami i „strzałkami piorunowymi”, potrafili dostarczać znalezione brakteaty lub piękne kafle mazurskie. Gdy w sierpniu 1939 roku trwały przygotowania do obrony przed Niemcami, postanowiła przewieźć zbiory muzealne do Warszawy w walizkach, jeżdżąc tam kilkakrotnie. O emocjonalnym przywiązaniu do kolekcji świadczy fakt, że w ostatni odjeżdżający pociąg wsiadła, taszcząc za sobą ciężki kufer pełen druków i rękopisów, pozostawiając w mieszkaniu ciepłą odzież czy przedmioty codziennego użytku.
Po klęsce wrześniowej dowiedziała się, że jej nazwisko figuruje w liście gończym. Pozostawiając w mieszkaniu męża i córkę Bożenę, ukrywała się przez trzy miesiące u bratowej, której mieszkanie do połowy zdemolowane nie zwracało uwagi hitlerowców. Oszczędności Biedrawów, którzy w trakcie wojny posługiwali się nazwiskiem „Bernatowicz”, podobnie jak środki uzyskane ze sprzedaży biżuterii, topniały z dnia na dzień. Pisarki nie chciano przyjąć do żadnej pracy ze względu na „zabazgraną hipotekę”. Jedynie pieniądze z prywatnych lekcji niemieckiego udzielanych przez Józefa ratowały rodzinę. Na domiar złego Gestapo otrzymało donos, iż Biedrawowie prowadzili przed wojną muzeum. Najście funkcjonariuszy zakończyło się konfiskatą numizmatów i przesłuchaniem małżonków, których przed tragicznym losem ocaliła zgodność zeznań i wymuszenie oddania pozostałych eksponatów. Okupanci nie zdawali sobie sprawy, że mają do czynienia z byłym „polskim szpiegiem”. Tymczasem pisarka dostarczyła na Szucha próbki tkanin mazurskich, samodziałów i części strojów ludowych ku rozczarowaniu przesłuchującego ją gestapowca spodziewającego się „skarbów”. Co cenniejsze rękopisy zostały wmurowane w ściany różnych domów przez rezolutnego bratanka Emilii — Mirosława. Ten, gdy tylko dowiedział się o losie wujostwa, przedsięwziął odpowiednie kroki zabezpieczające zbiory.
Trzeci rok wojny naznaczyło zaskakujące zdarzenie; Niemcy zaproponowali Biedrawie posadę dyrektora Instytutu Geograficznego w Warszawie. Przyjęcie jej oznaczało narażenie się na zarzut jawnej kolaboracji, odmowa – na pobyt w obozie koncentracyjnym. Małżeństwo wybrało ucieczkę ze stolicy. Będąc świadkami egzekucji, aresztowań i likwidacji gett, przemieszczali się z jednej miejscowości do drugiej. Ciągłe przeprowadzki, współpraca z podziemiem i permanentna obawa o życie nadwyrężyły zdrowie Józefa, który zmarł na gruźlicę w szesnastą rocznicę ślubu z Emilią. Ostatnie miesiące wojny pisarka spędziła w Nowym Sączu, pracując jako tłumaczka przy fortyfikowaniu miasta i pośrednicząc między młodocianymi robotnikami zaciągniętymi do budowy a nadzorującymi okupantami. Nie bała się interweniować w biurze lokalnego esesmana, widząc, że dzieci są niedożywione i pracują bez butów. 22 stycznia 1945 roku Nowy Sącz był już od Niemców wolny…
mw
CDN
Bibliografia;
Achremczyk Stanisław (red.), Kiełbik Jerzy (red.) 100 wybitnych postaci Warmii i Mazur w stulecie niepodległości Polski, Olsztyn 2019,
Chłosta Jan, Niechaj Pani blaskiem świeci. Wspomnienia o Emilii Sukertowej-Biedrawinie, Olsztyn 1996,
Sukertowa-Biedrawina Emilia, Dawno a nie dawno, Olsztyn 1965.