#Życiorys
#ZArchiwumMWiM
#Życiorys
29 stycznia 1887 roku w rodzinie łódzkich przemysłowców przyszła na świat córka Emilia. Imię otrzymała po walczącej w powstaniu styczniowym babce, którą samą obdarowano godnością na cześć bohaterki listopadowego zrywu — Emilii Plater.
W siódmym roku życia dziewczynka zetknęła się ze zrusyfikowanym szkolnictwem, zastępującym polskie czytanki modlitwami w języku cerkiewno-słowiańskim oraz tytułami domu carskiego do wyuczenia. Przez pierwsze lata edukacji niczym się nie wyróżniała do momentu, gdy piątej klasie przyniosła najlepsze świadectwo i jako pierwsza eksternistka została przyjęta do warszawskiego gimnazjum. Już jako czternastolatka była oczytana w dziełach europejskich filozofów, a wolne chwile spędzała na tłumaczeniu dzieł Wiktora Hugo. Końcowy egzamin z wyliczanki wszystkich carów i książąt rosyjskich zdała bezbłędnie, wzbudzając żal belfrów, iż taka pilna uczennica „nie jest chłopcem”. Emilia też żałowała, mając świadomość, że z powodu płci każda wyższa uczelnia w Rosji jest dla niej zamknięta.
Po opuszczeniu szkolnych murów podjęła się pracy „domowej nauczycielki”, udzielając tanich lekcji dzieciom z biednych, robotniczych rodzin. Sięgnęła również po pióro, tworząc pierwsze poematy, m.in. dramat osnuty na tle najazdów tatarskich. Na słowa: „Kto ci wydrukuje takie tasiemce?”, zasłyszane w kole samokształceniowym, zarzuciła poezję i zaczęła zbierać materiały do swoich pierwszych historycznych monografii. Kolejnym krokiem była udana próba zapisania się na wykłady profesora Stanisława Kętrzyńskiego, syna Wojciecha. Pęd do wiedzy przyćmił inne potrzeby, ku rozpaczy matki Emilii zirytowanej wykazywaniem braku jakiegokolwiek zainteresowania życiem rodzinnym i towarzyskim przez córkę. Pisarka nie mogła znieść ówczesnych konwenansów, chociażby tego, że nawet dorosłej „panience z dobrego domu” powinna stale towarzyszyć opiekunka. Pomysłem matki na „zabezpieczenie przyszłości” niegarnącej się do zamążpójścia Emilii było wysłanie jej na Akademię Eksportową w Wiedniu. Dziewczyna nie oponowała, a swoje „grand tour” odbyła samotnie, wywołując skandal w rodzinie. Po powrocie, nie mogąc znieść presji, wyszła za mąż za Stanisława Sukerta i urodziła córkę, Wandę.
Wybuch I wojny światowej zobowiązał ją i resztę „pań z towarzystwa” do działalności charytatywnej, podczas której zetknęła się po raz pierwszy z mazurskimi jeńcami wojennymi. Tuż po zakończeniu walk, za namową kuzyna, wzięła udział w zebraniu powołanego w ramach zbliżającego się plebiscytu, Komitetu Mazurskiego. Mimo wygłaszania przez wiecujących wzniosłych haseł i wysyłania agitatorów w teren przeczuwała od początku, że próba przyciągnięcia na stronę polską większości Mazurów zakończy się fiaskiem. Wyrażała chęć wyjazdu, aby być bliżej wydarzeń związanych z plebiscytem, lecz pomysł znalazł się błyskawicznie w ogniu krytyki zarówno męża jak i matki, przerażonych pobiciem Bogumiła Linki czy napadem na zespół poznańskich artystów w Biskupcu.
Po wieszczonej przez nią klęsce plebiscytowej zaangażowała się w budowę „Domu Towarzystw” w Działdowie, a niedługo potem powierzono jej redakcję „Gazety Mazurskiej” i „Kalendarza dla Mazurów”. Pierwsza podróż do Prus Wschodnich przebiegła dramatycznie. W Dąbrównie została aresztowana pod zarzutem szpiegostwa i fałszowania dokumentów. Na szczęście, po kilku dniach trwania w bezsilnej niepewności, przy skąpych racjach żywnościowych, została wypuszczona za kaucją pod warunkiem, że już nigdy nie przekroczy granic. W niemieckiej prasie nie omieszkano wtedy napisać o „awanturniczej literatce polskiej Fräulin Sukertowej”…
CDN
Bibliografia;
Achremczyk Stanisław (red.), Kiełbik Jerzy (red.) 100 wybitnych postaci Warmii i Mazur w stulecie niepodległości Polski, Olsztyn 2019,
Chłosta Jan, Niechaj Pani blaskiem świeci. Wspomnienia o Emilii Sukertowej-Biedrawinie, Olsztyn 1996,
Sukertowa-Biedrawina Emilia, Dawno a nie dawno, Olsztyn 1965.
#Życiorys
29 stycznia 1887 roku w rodzinie łódzkich przemysłowców przyszła na świat córka Emilia. Imię otrzymała po walczącej w powstaniu styczniowym babce, którą samą obdarowano godnością na cześć bohaterki listopadowego zrywu — Emilii Plater.
W siódmym roku życia dziewczynka zetknęła się ze zrusyfikowanym szkolnictwem, zastępującym polskie czytanki modlitwami w języku cerkiewno-słowiańskim oraz tytułami domu carskiego do wyuczenia. Przez pierwsze lata edukacji niczym się nie wyróżniała do momentu, gdy piątej klasie przyniosła najlepsze świadectwo i jako pierwsza eksternistka została przyjęta do warszawskiego gimnazjum. Już jako czternastolatka była oczytana w dziełach europejskich filozofów, a wolne chwile spędzała na tłumaczeniu dzieł Wiktora Hugo. Końcowy egzamin z wyliczanki wszystkich carów i książąt rosyjskich zdała bezbłędnie, wzbudzając żal belfrów, iż taka pilna uczennica „nie jest chłopcem”. Emilia też żałowała, mając świadomość, że z powodu płci każda wyższa uczelnia w Rosji jest dla niej zamknięta.
Po opuszczeniu szkolnych murów podjęła się pracy „domowej nauczycielki”, udzielając tanich lekcji dzieciom z biednych, robotniczych rodzin. Sięgnęła również po pióro, tworząc pierwsze poematy, m.in. dramat osnuty na tle najazdów tatarskich. Na słowa: „Kto ci wydrukuje takie tasiemce?”, zasłyszane w kole samokształceniowym, zarzuciła poezję i zaczęła zbierać materiały do swoich pierwszych historycznych monografii. Kolejnym krokiem była udana próba zapisania się na wykłady profesora Stanisława Kętrzyńskiego, syna Wojciecha. Pęd do wiedzy przyćmił inne potrzeby, ku rozpaczy matki Emilii zirytowanej wykazywaniem braku jakiegokolwiek zainteresowania życiem rodzinnym i towarzyskim przez córkę. Pisarka nie mogła znieść ówczesnych konwenansów, chociażby tego, że nawet dorosłej „panience z dobrego domu” powinna stale towarzyszyć opiekunka. Pomysłem matki na „zabezpieczenie przyszłości” niegarnącej się do zamążpójścia Emilii było wysłanie jej na Akademię Eksportową w Wiedniu. Dziewczyna nie oponowała, a swoje „grand tour” odbyła samotnie, wywołując skandal w rodzinie. Po powrocie, nie mogąc znieść presji, wyszła za mąż za Stanisława Sukerta i urodziła córkę, Wandę.
Wybuch I wojny światowej zobowiązał ją i resztę „pań z towarzystwa” do działalności charytatywnej, podczas której zetknęła się po raz pierwszy z mazurskimi jeńcami wojennymi. Tuż po zakończeniu walk, za namową kuzyna, wzięła udział w zebraniu powołanego w ramach zbliżającego się plebiscytu, Komitetu Mazurskiego. Mimo wygłaszania przez wiecujących wzniosłych haseł i wysyłania agitatorów w teren przeczuwała od początku, że próba przyciągnięcia na stronę polską większości Mazurów zakończy się fiaskiem. Wyrażała chęć wyjazdu, aby być bliżej wydarzeń związanych z plebiscytem, lecz pomysł znalazł się błyskawicznie w ogniu krytyki zarówno męża jak i matki, przerażonych pobiciem Bogumiła Linki czy napadem na zespół poznańskich artystów w Biskupcu.
Po wieszczonej przez nią klęsce plebiscytowej zaangażowała się w budowę „Domu Towarzystw” w Działdowie, a niedługo potem powierzono jej redakcję „Gazety Mazurskiej” i „Kalendarza dla Mazurów”. Pierwsza podróż do Prus Wschodnich przebiegła dramatycznie. W Dąbrównie została aresztowana pod zarzutem szpiegostwa i fałszowania dokumentów. Na szczęście, po kilku dniach trwania w bezsilnej niepewności, przy skąpych racjach żywnościowych, została wypuszczona za kaucją pod warunkiem, że już nigdy nie przekroczy granic. W niemieckiej prasie nie omieszkano wtedy napisać o „awanturniczej literatce polskiej Fräulin Sukertowej”…
CDN
Bibliografia;
Achremczyk Stanisław (red.), Kiełbik Jerzy (red.) 100 wybitnych postaci Warmii i Mazur w stulecie niepodległości Polski, Olsztyn 2019,
Chłosta Jan, Niechaj Pani blaskiem świeci. Wspomnienia o Emilii Sukertowej-Biedrawinie, Olsztyn 1996,
Sukertowa-Biedrawina Emilia, Dawno a nie dawno, Olsztyn 1965.