#ZArchiwumMWiM #Życiorys
Władysława Knosała urodziła się 7 października 1908 roku w Płotowie Małym na Kaszubach, w ziemiańskiej rodzinie Jana i Weroniki Styp-Rekowskich. Związek jej rodziców uchodził za kontrowersyjny. Ojciec dziewczynki, człowiek towarzyski i rozrzutny kreślił plany małżeńskie, aby ratować swój majątek, co budziło opór zatrwożonych rodziców Weroniki z Bruskich. Zakochana Weronika mimo realnej groźby wydziedziczenia, zdecydowała się poślubić utracjusza ze szlacheckiego rodu. Małżeństwo doczekało się jedenaściorga pociech, co Władysława po latach podsumowała słowami: „Była nas gromadka spora; jedenaścioro. Pięć par do tańca i jeden muzykant”.
Ambicją Styp-Rekowskich było gruntowne wykształcenie dzieci. Władysława miała zostać nauczycielką i została wysłana do Seminarium Nauczycielskiego w Lesznie. Zależało na tym przede wszystkim jej ojcu, który życie poświęcił polityce, a zwłaszcza działaniom na rzecz przyłączenia ziemi bytowskiej do Polski. Młoda Władysława nie znała literackiego języka polskiego i używała gwarowych wyrazów kaszubskich co prowokowało docinki ze strony koleżanek. Nie mogła znieść uszczypliwości i podjęła decyzję o rezygnacji, której dyrektor placówki nie przyjął. Dzięki wsparciu dojrzalszych, starszych uczennic przebrnęła przez Seminarium i trafiła do szkoły podstawowej jako nauczycielka rysunku i geografii. Miała 27 lat kiedy przyjechała do Olsztyna. Nie od razu otrzymała zgodę na nauczanie i przez dłuższy czas pracowała z młodzieżą pozaszkolną. Kiedy wreszcie uzyskała akceptację władz niemieckich, była jedyną kobietą spośród piętnastu polskich nauczycieli na południowej Warmii, nauczającą wszystkich przedmiotów. Przełożeni byli zadowoleni z prezentowanego przez nią poziomu nauczania, chociaż narzekali na jej brak uzdolnień muzycznych. W nowym miejscu, poznała przyszłego męża, Ryszarda Knosałę, który mimo iż był melomanem, pokochał niemuzykalną, „głuchą jak pień dziewczynę”, zarzekając się wcześniej, że nie poślubi kobiety o odmiennych zainteresowaniach.
Małżeńskie szczęście trwało do 26 sierpnia 1939 roku, do dnia ewakuacji nauczycielki wraz z żonami pracowników olsztyńskiego konsulatu. Tragiczny wrzesień spędziła w Warszawie, a cały okres wspominała jako „najgłodniejsze dni w życiu”. Już w pierwszym tygodniu, dom w którym się zatrzymała został zbombardowany, wskutek czego straciła wszystko, co miała ze sobą. Przez sześć tygodni tułała się po ulicach, a jedynym pożywieniem był przesiąknięty benzyną ryż. W listopadzie wróciła do Olsztyna, zaopiekowała się córkami aresztowanej Wandy Pieniężnej. Kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. Była aresztowana za ukrywanie polskiego obywatelstwa. O śmierci męża w Dachau dowiedziała się w rodzinnym Płotowie. Wojna zabrała nie tylko Ryszarda, ale także braci Knosaliny: Alfonsa, Edmunda, najmłodszego Jana, a także ojca, który zmarł krótko po opuszczeniu Dachau. Straciła również swoją jedyną córeczkę, trzyletnią Zosię. W 1945 roku, przyjechała do Olsztyna odnaleźć pamiątki po Ryszardzie i została na stałe.
Po wojnie, organizowała Gimnazjum Żeńskie, pracowała również jako lektorka niemieckiego na kursach. Najlepiej czuła się w szkole, między młodzieżą, gdzie była u „siebie”. Wspierała tych, którzy po wojnie przyjeżdżali do Olsztyna, w poszukiwaniu miejsca do rozpoczęcia nowego życia. Zamieszkała przy ulicy Kromera i mimo ciasnoty mieszkaniowej, wspólnej kuchni dla czterech rodzin, zawsze znalazła miejsce dla osoby uczącej się lub rozpoczynającej pracę. Uboższych uczniów i studentów potrafiła wspomagać materialnie. Nie uniknęła inwigilowania przez ubeków za pomoc rodzinie, w której jeden z synów został skazany na siedmioletnią pracę w kamieniołomach za przynależność do harcerskiej organizacji wolnościowej.
Podopieczni nazywali ją familiarnie „Ciocią”, a mimo ogromu osobistych tragedii, była wspominana jako osoba towarzyska i pełna optymizmu. Jej spuścizna, to nie tylko lata rzetelnego wypełniania misji pedagoga, ale też seria wydanych prac dotyczących dziejów regionu oraz szeroka działalność społeczna.
mw
Ambicją Styp-Rekowskich było gruntowne wykształcenie dzieci. Władysława miała zostać nauczycielką i została wysłana do Seminarium Nauczycielskiego w Lesznie. Zależało na tym przede wszystkim jej ojcu, który życie poświęcił polityce, a zwłaszcza działaniom na rzecz przyłączenia ziemi bytowskiej do Polski. Młoda Władysława nie znała literackiego języka polskiego i używała gwarowych wyrazów kaszubskich co prowokowało docinki ze strony koleżanek. Nie mogła znieść uszczypliwości i podjęła decyzję o rezygnacji, której dyrektor placówki nie przyjął. Dzięki wsparciu dojrzalszych, starszych uczennic przebrnęła przez Seminarium i trafiła do szkoły podstawowej jako nauczycielka rysunku i geografii. Miała 27 lat kiedy przyjechała do Olsztyna. Nie od razu otrzymała zgodę na nauczanie i przez dłuższy czas pracowała z młodzieżą pozaszkolną. Kiedy wreszcie uzyskała akceptację władz niemieckich, była jedyną kobietą spośród piętnastu polskich nauczycieli na południowej Warmii, nauczającą wszystkich przedmiotów. Przełożeni byli zadowoleni z prezentowanego przez nią poziomu nauczania, chociaż narzekali na jej brak uzdolnień muzycznych. W nowym miejscu, poznała przyszłego męża, Ryszarda Knosałę, który mimo iż był melomanem, pokochał niemuzykalną, „głuchą jak pień dziewczynę”, zarzekając się wcześniej, że nie poślubi kobiety o odmiennych zainteresowaniach.
Małżeńskie szczęście trwało do 26 sierpnia 1939 roku, do dnia ewakuacji nauczycielki wraz z żonami pracowników olsztyńskiego konsulatu. Tragiczny wrzesień spędziła w Warszawie, a cały okres wspominała jako „najgłodniejsze dni w życiu”. Już w pierwszym tygodniu, dom w którym się zatrzymała został zbombardowany, wskutek czego straciła wszystko, co miała ze sobą. Przez sześć tygodni tułała się po ulicach, a jedynym pożywieniem był przesiąknięty benzyną ryż. W listopadzie wróciła do Olsztyna, zaopiekowała się córkami aresztowanej Wandy Pieniężnej. Kilkakrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. Była aresztowana za ukrywanie polskiego obywatelstwa. O śmierci męża w Dachau dowiedziała się w rodzinnym Płotowie. Wojna zabrała nie tylko Ryszarda, ale także braci Knosaliny: Alfonsa, Edmunda, najmłodszego Jana, a także ojca, który zmarł krótko po opuszczeniu Dachau. Straciła również swoją jedyną córeczkę, trzyletnią Zosię. W 1945 roku, przyjechała do Olsztyna odnaleźć pamiątki po Ryszardzie i została na stałe.
Po wojnie, organizowała Gimnazjum Żeńskie, pracowała również jako lektorka niemieckiego na kursach. Najlepiej czuła się w szkole, między młodzieżą, gdzie była u „siebie”. Wspierała tych, którzy po wojnie przyjeżdżali do Olsztyna, w poszukiwaniu miejsca do rozpoczęcia nowego życia. Zamieszkała przy ulicy Kromera i mimo ciasnoty mieszkaniowej, wspólnej kuchni dla czterech rodzin, zawsze znalazła miejsce dla osoby uczącej się lub rozpoczynającej pracę. Uboższych uczniów i studentów potrafiła wspomagać materialnie. Nie uniknęła inwigilowania przez ubeków za pomoc rodzinie, w której jeden z synów został skazany na siedmioletnią pracę w kamieniołomach za przynależność do harcerskiej organizacji wolnościowej.
Podopieczni nazywali ją familiarnie „Ciocią”, a mimo ogromu osobistych tragedii, była wspominana jako osoba towarzyska i pełna optymizmu. Jej spuścizna, to nie tylko lata rzetelnego wypełniania misji pedagoga, ale też seria wydanych prac dotyczących dziejów regionu oraz szeroka działalność społeczna.
mw