Panowie, czy zdarzyło wam się kiedyś wyjść nieogolonym do pracy? Albo zapuścić bądź zgolić wąsy „na próbę”?
Zapewne większość z Was ma za sobą rozmaite eksperymenty z owłosieniem twarzy. Wyobraźcie sobie jednak co by było, gdyby za każdym razem stanowiło to jednocześnie wyraźną deklaracją polityczną i kulturową. Dziwne, nie?
Przez wieki broda i wąsy stanowiły taką samą część stroju jak ubrania. I podobnie jak one, owłosienie twarzy (lub jego brak!) było wyrazem pozycji społecznej i majętności. Doskonałe dowody na to pochodzą już ze starożytnego Sumeru, w którym kapłani chodzili gładko wygoleni, zaś wojownicy szczycili się obfitym zarostem na całym ciele. To rozróżnienie w sposób szczególny dotykało sumeryjskich władców, którzy byli ucieleśnieniem zarówno ideału kapłana, jak i wojownika. Prowadziło to do swoistego rozdwojenia wizerunku władcy, którzy jak np. Szulgi (ok. 2094–2047 p.n.e.), przedstawiani byli, w zależności od okazji, w formie „zarośniętej” - wojowniczej i pozbawionej włosów -„świętej”.
Konieczność pozbycia się brody czy wąsów dotyczyła zresztą nie tylko kapłanów. Często była też integralną częścią obrzędów, składania ofiar czy żałoby. Szczególne znaczenie męskiego owłosienia przekładało się na wartość narzędzi do jego pielęgnacji. Najstarsze znane przybory wiązane goleniem wykonywano z brązu. W naszych zbiorach mamy np. brzytwę z początków II okresu epoki brązu, więc ledwie kilkaset lat młodszą niż czasy panowania Szulgiego.
To rzadkie znalezisko z cmentarzyska w Kosyniu pod Dobrym Miastem mierzy około 8 centymetrów długości i na pierwszy rzut oka nie prezentuje się szczególnie imponująco. Złożyły się na to zarówno procesy korozyjne z czasu gdy spoczywało w ziemi, jak i intensywne użytkowanie przeszło 3500 lat temu. Jednak w czasie swojej świetności był obiektem powszechnego pożądania. Sprowadzony najpewniej z Wysp Brytyjskich był jednym z nielicznych przedmiotów metalowych, użytkowanych wówczas na naszych terenach i jedynym w tym typie na ziemiach polskich! Wypolerowany, przykuwał spojrzenia ciepłym, metalicznym blaskiem. Jednocześnie będąc świadectwem dalekich i ważnych kontaktów posiadacza. Biorąc pod uwagę rzadkość i wartość ostrza, jak też i jego delikatną budowę, nie było ono najpewniej wykorzystywane do codziennych prac. Zapewne doskonale za to sprawdzało się jako brzytwa.
A Wy? Jak stare golarki macie w swoich zbiorach? ;)
Przez wieki broda i wąsy stanowiły taką samą część stroju jak ubrania. I podobnie jak one, owłosienie twarzy (lub jego brak!) było wyrazem pozycji społecznej i majętności. Doskonałe dowody na to pochodzą już ze starożytnego Sumeru, w którym kapłani chodzili gładko wygoleni, zaś wojownicy szczycili się obfitym zarostem na całym ciele. To rozróżnienie w sposób szczególny dotykało sumeryjskich władców, którzy byli ucieleśnieniem zarówno ideału kapłana, jak i wojownika. Prowadziło to do swoistego rozdwojenia wizerunku władcy, którzy jak np. Szulgi (ok. 2094–2047 p.n.e.), przedstawiani byli, w zależności od okazji, w formie „zarośniętej” - wojowniczej i pozbawionej włosów -„świętej”.
Konieczność pozbycia się brody czy wąsów dotyczyła zresztą nie tylko kapłanów. Często była też integralną częścią obrzędów, składania ofiar czy żałoby. Szczególne znaczenie męskiego owłosienia przekładało się na wartość narzędzi do jego pielęgnacji. Najstarsze znane przybory wiązane goleniem wykonywano z brązu. W naszych zbiorach mamy np. brzytwę z początków II okresu epoki brązu, więc ledwie kilkaset lat młodszą niż czasy panowania Szulgiego.
To rzadkie znalezisko z cmentarzyska w Kosyniu pod Dobrym Miastem mierzy około 8 centymetrów długości i na pierwszy rzut oka nie prezentuje się szczególnie imponująco. Złożyły się na to zarówno procesy korozyjne z czasu gdy spoczywało w ziemi, jak i intensywne użytkowanie przeszło 3500 lat temu. Jednak w czasie swojej świetności był obiektem powszechnego pożądania. Sprowadzony najpewniej z Wysp Brytyjskich był jednym z nielicznych przedmiotów metalowych, użytkowanych wówczas na naszych terenach i jedynym w tym typie na ziemiach polskich! Wypolerowany, przykuwał spojrzenia ciepłym, metalicznym blaskiem. Jednocześnie będąc świadectwem dalekich i ważnych kontaktów posiadacza. Biorąc pod uwagę rzadkość i wartość ostrza, jak też i jego delikatną budowę, nie było ono najpewniej wykorzystywane do codziennych prac. Zapewne doskonale za to sprawdzało się jako brzytwa.
A Wy? Jak stare golarki macie w swoich zbiorach? ;)