#ZArchiwumMWiM
23 czerwca 1924 roku przyszła na świat Barbara Hulanicka. Swoich rodziców, Marię i Jerzego Sierakowskich, wspominała jako ludzi otwartych, uprzejmych i towarzyskich. Od najmłodszych lat była świadkiem zamiłowań plastycznych i muzycznych domowników. Jako kilkuletnia dziewczynka rysowała pierwsze wzory na wilgotnych materiałach. Nie lękała się przygód: uwielbiała odwiedzać opuszczone, oddalone od domu miejsca. Z wielkim zaangażowaniem zbierała historyczne pamiątki.
Liczne przeprowadzki, przedwczesna śmierć ojca oraz wybuch wojny ukróciły beztroski czas dzieciństwa. Barbara, jak wielu rówieśników, uczęszczała na tajne komplety (nielegalne zajęcia), a czas poza nauką poświęcała malowaniu portretów i pejzaży sprzedawanych lepiej usytuowanym. Wraz z bratem Wojciechem wstąpiła do Armii Krajowej, realizując zadania łączniczki i sanitariuszki.
Po zakończeniu okupacji zapisała się jako wolna słuchaczka do Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jej szczególne zainteresowanie wzbudzały zajęcia na temat gobelinów. Praktyka nie dostarczała trudności, gdyż okupacyjne niedobory (objawiające się codzienną walką o byt) zmusiły ją do perfekcyjnego opanowania sztuki krawieckiej. Oczywiste jest, że to tkanina stała się tematem pracy dyplomowej, rozpoczynając karierę Barbary Hulanickiej jako dyplomowanego artysty plastyka.
Rok 1951 przyniósł zmianę w życiu osobistym. W warszawskim Automobilklubie na Nowym Świecie poznała przyszłego męża Andrzeja o równie artystycznej duszy. Lata pięćdziesiąte były również czasem zetknięcia z Mazurami i oczarowania przyrodą Krainy Wielkich Jezior. Państwo Hulaniccy podjęli wtedy decyzję o przeprowadzce do Mikołajek. To w tym mieście Barbara otrzymała pracę w spółdzielni cepeliowskiej, gdzie sprawowała nadzór artystyczny oraz badała teren w poszukiwaniu zachowanych tkanin mazurskich. Tworzyła również własne projekty inspirowane życiem nad wodą oraz tkaniny podwójne o tematyce leśnej. Na koncie artystki pojawiły się pierwsze nagrody, a nowym przystankiem w karierze stał się niebawem Reszel, gdzie bez reszty oddała się życiu zawodowemu. Częścią artystycznej wędrówki był również Frombork, gdzie zarządzała muzealną placówką. Ostatnim miejscem, które ożywiła swoją obecnością, było Barczewo. W dawnym Wartemborku prowadziła cieszące się popularnością kursy tkactwa. Każda przeprowadzka definiowała nowe wątki w twórczości artystki.
Jej znakiem rozpoznawczym była trudna do wykonania monumentalna tkanina dwuosnowowa, inspirowana tradycją oraz architekturą Warmii i Mazur. Potrafiła korzystać z wielu materiałów: juty, lnu, wełny, konopi, a nawet trawy morskiej. Podejmowała się różnorodnej tematyki: motywem wielu prac była astronomia, a w latach osiemdziesiątych przewijały się wątki religijne. Przyjaciołom wręczała dzieła z „kocim” motywem. Czarny kot był sygnaturą pieczętującą te charakterystyczne, niepowtarzalne tkaniny. Swoimi pracami zachwyciła świat: od Rosji po Stany Zjednoczone dywany i kilimy Barbary Hulanickiej stały się częścią zbiorów galerii, bibliotek, urzędów i muzeów.
Poza działalnością kulturalną wspierała fundacje charytatywne. Była wielką miłośniczką zwierząt. Do końca życia pozostała osobą skromną, ciepłą i życzliwą, nie bacząc na laury i międzynarodowy sukces. Z okazji urodzin artystki prezentujemy fotografie z otwarcia jubileuszowej wystawy w Szczytnie.
Liczne przeprowadzki, przedwczesna śmierć ojca oraz wybuch wojny ukróciły beztroski czas dzieciństwa. Barbara, jak wielu rówieśników, uczęszczała na tajne komplety (nielegalne zajęcia), a czas poza nauką poświęcała malowaniu portretów i pejzaży sprzedawanych lepiej usytuowanym. Wraz z bratem Wojciechem wstąpiła do Armii Krajowej, realizując zadania łączniczki i sanitariuszki.
Po zakończeniu okupacji zapisała się jako wolna słuchaczka do Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jej szczególne zainteresowanie wzbudzały zajęcia na temat gobelinów. Praktyka nie dostarczała trudności, gdyż okupacyjne niedobory (objawiające się codzienną walką o byt) zmusiły ją do perfekcyjnego opanowania sztuki krawieckiej. Oczywiste jest, że to tkanina stała się tematem pracy dyplomowej, rozpoczynając karierę Barbary Hulanickiej jako dyplomowanego artysty plastyka.
Rok 1951 przyniósł zmianę w życiu osobistym. W warszawskim Automobilklubie na Nowym Świecie poznała przyszłego męża Andrzeja o równie artystycznej duszy. Lata pięćdziesiąte były również czasem zetknięcia z Mazurami i oczarowania przyrodą Krainy Wielkich Jezior. Państwo Hulaniccy podjęli wtedy decyzję o przeprowadzce do Mikołajek. To w tym mieście Barbara otrzymała pracę w spółdzielni cepeliowskiej, gdzie sprawowała nadzór artystyczny oraz badała teren w poszukiwaniu zachowanych tkanin mazurskich. Tworzyła również własne projekty inspirowane życiem nad wodą oraz tkaniny podwójne o tematyce leśnej. Na koncie artystki pojawiły się pierwsze nagrody, a nowym przystankiem w karierze stał się niebawem Reszel, gdzie bez reszty oddała się życiu zawodowemu. Częścią artystycznej wędrówki był również Frombork, gdzie zarządzała muzealną placówką. Ostatnim miejscem, które ożywiła swoją obecnością, było Barczewo. W dawnym Wartemborku prowadziła cieszące się popularnością kursy tkactwa. Każda przeprowadzka definiowała nowe wątki w twórczości artystki.
Jej znakiem rozpoznawczym była trudna do wykonania monumentalna tkanina dwuosnowowa, inspirowana tradycją oraz architekturą Warmii i Mazur. Potrafiła korzystać z wielu materiałów: juty, lnu, wełny, konopi, a nawet trawy morskiej. Podejmowała się różnorodnej tematyki: motywem wielu prac była astronomia, a w latach osiemdziesiątych przewijały się wątki religijne. Przyjaciołom wręczała dzieła z „kocim” motywem. Czarny kot był sygnaturą pieczętującą te charakterystyczne, niepowtarzalne tkaniny. Swoimi pracami zachwyciła świat: od Rosji po Stany Zjednoczone dywany i kilimy Barbary Hulanickiej stały się częścią zbiorów galerii, bibliotek, urzędów i muzeów.
Poza działalnością kulturalną wspierała fundacje charytatywne. Była wielką miłośniczką zwierząt. Do końca życia pozostała osobą skromną, ciepłą i życzliwą, nie bacząc na laury i międzynarodowy sukces. Z okazji urodzin artystki prezentujemy fotografie z otwarcia jubileuszowej wystawy w Szczytnie.