Urządzenie do wyciskania ciastek, wyrób rzemieślniczy, początek XX wieku
Tłusty czwartek zwiastuje koniec karnawału, rozpoczyna się ostatni tydzień tego niezwykłego czasu zabaw i szaleństwa. Z tej okazji warto przypomnieć kilka dawnych zwyczajów związanych z tym okresem.
W tradycji ludowej czas poprzedzający wielki post nazywano zapustem lub zapustami. Jedzenie w tych dniach musiało być tłuste i słodkie, dlatego w ostatnią niedzielę karnawału gospodynie na Warmii rozczyniały ciasto drożdżowe na pączki. Smażono je, w zależności od stopnia zamożności, na smalcu, łoju lub oleju. Pączki i inne słodkości jedzono w trakcie potańcówek organizowanych w karczmie, w których uczestniczyła cała wieś. Zapustowa zabawa miała charakter obrzędowy. Tańce były skoczne i żywiołowe, co stanowiło element magiczny. Wierzono, że wysokie taneczne podskoki przyniosą obfitość plonów w nadchodzących zbiorach, skakano więc na wysoki len, na kartofle i zboże. Muzyka milkła we wtorek o północy. Mawiano, że ten kto nie zaprzestał zabawy o godzinie dwunastej, potem tańczy z diabłem, za co grozi najwyższa kara.
Koniec karnawału, oprócz przypomnienia dawnych tradycji, stanowi też okazję do zaprezentowania ciekawego przedmiotu ze zbiorów etnograficznych Muzeum: urządzenia do wyciskania ciastek.
Obiekt jest wyrobem rzemieślniczym z początku XX wieku. Składa się z dwóch części: metalowej, cylindrycznej tulejki zamkniętej wieczkiem z gwiaździstym otworem. Wiemy, że wieczko można było niegdyś wymieniać, tak by uzyskać ciasteczka o różnych kształtach. W tulejce umieszczano surowe ciasto, które następnie wyciskano za pomocą drugiej części urządzenia – drewnianego tłoku.
Dziś możemy sobie jedynie wyobrazić smak i zapach ciastek produkowanych za pomocą tego obiektu, mamy jednak nadzieję, że jego prezentacja będzie stanowiła inspirację dla wielbicieli domowych wypieków.
Obiekt można oglądać w holu Muzeum do końca przyszłego tygodnia.
W tradycji ludowej czas poprzedzający wielki post nazywano zapustem lub zapustami. Jedzenie w tych dniach musiało być tłuste i słodkie, dlatego w ostatnią niedzielę karnawału gospodynie na Warmii rozczyniały ciasto drożdżowe na pączki. Smażono je, w zależności od stopnia zamożności, na smalcu, łoju lub oleju. Pączki i inne słodkości jedzono w trakcie potańcówek organizowanych w karczmie, w których uczestniczyła cała wieś. Zapustowa zabawa miała charakter obrzędowy. Tańce były skoczne i żywiołowe, co stanowiło element magiczny. Wierzono, że wysokie taneczne podskoki przyniosą obfitość plonów w nadchodzących zbiorach, skakano więc na wysoki len, na kartofle i zboże. Muzyka milkła we wtorek o północy. Mawiano, że ten kto nie zaprzestał zabawy o godzinie dwunastej, potem tańczy z diabłem, za co grozi najwyższa kara.
Koniec karnawału, oprócz przypomnienia dawnych tradycji, stanowi też okazję do zaprezentowania ciekawego przedmiotu ze zbiorów etnograficznych Muzeum: urządzenia do wyciskania ciastek.
Obiekt jest wyrobem rzemieślniczym z początku XX wieku. Składa się z dwóch części: metalowej, cylindrycznej tulejki zamkniętej wieczkiem z gwiaździstym otworem. Wiemy, że wieczko można było niegdyś wymieniać, tak by uzyskać ciasteczka o różnych kształtach. W tulejce umieszczano surowe ciasto, które następnie wyciskano za pomocą drugiej części urządzenia – drewnianego tłoku.
Dziś możemy sobie jedynie wyobrazić smak i zapach ciastek produkowanych za pomocą tego obiektu, mamy jednak nadzieję, że jego prezentacja będzie stanowiła inspirację dla wielbicieli domowych wypieków.
Obiekt można oglądać w holu Muzeum do końca przyszłego tygodnia.