Opowieść z morałem o proporcach z blachy Andrzej Rzempołuch Koncert kameralny zespół „Pro Musica Antiqua”
Z początkiem XVII wieku – a może nawet wcześniej, lecz brak na to dowodów materialnych – w kościołach Prus Książęcych zaczęły się pojawiać chorągwie. Nie były to chorągwie kościelne, lecz całkiem prywatne, poświęcone osobom, których odejście do innego świata pogrążyło w żałobie rodziny, przyjaciół, towarzyszy broni. W tak specyficznym środowisku sztuki protestanckiej jak Prusy Książęce w XVII i XVIII wieku, z nadzwyczaj dobrym skutkiem przyswojono tę w gruncie rzeczy sarmacką, charakterystyczną dla kultury staropolskiej, formę upamiętniania zmarłych.
Chorągwie „radosne” (niem.Freuden-Fahnen), w kolorze białym, czerwonym i błękitnym, na jednej stronie zawierały opis czynów zmarłego, na drugiej – przedstawienia herbów, postaci alegorycznych i atrybutów wojennych; w bordiurze występował motyw lauru. Czarne chorągwie żałobne (niem.Trauer-Fahnen) były zdobione wyobrażeniami „akcesoriów śmierci”, jak nazywano kosy, sierpy, klepsydry i cyprysy. Wypisywano tam niemieckie wiersze – stanowiące „wypowiedzi zmarłego” – w których deklarował on swą wiarę w miłosierdzie Boże i nadzieję zmartwychwstania. Chorągwie były wystawiane przy katafalku, następnie niesiono je podczas pogrzebu, po czym – według obowiązującego zwyczaju – zawieszano, wraz z elementami uzbrojenia i insygniami, w pobliżu miejsc pochówków, przeważnie w części patronackiej kościołów. Wisiały tam aż spadły.
Wnętrza kościołów dworskich, przepełnione dziełami sztuki i sprzętami, ograniczały możliwość stawiania coraz to nowych monumentalnych nagrobków i epitafiów. Na równi więc brak miejsca w świątyniach, jak również myśl o trwałym upamiętnieniu tak pięknie obrazowanych czynów zmarłych bohaterów, doprowadziły ostatecznie do powstania pod koniec XVII wieku chorągwi metalowych, mających funkcjestricteepitafijne. Ich program treściowy osiągnął pod każdym względem kulminację. W warstwie obrazowej mamy tu bowiem reprezentacyjne portrety mężów czynu: zbrojnych i gotowych, w pozie wiecznej adoracji i wiecznego czuwania, dzierżących insygnia dowódcze. Namalowane w tle inne atrybuty władzy i profesji, drzewa genealogiczne – tworzą splendor, który okrywał również żyjących. Warstwę tekstową stanowią na chorągwiach napisy biograficzne, epitafia (także wierszowane), cytaty z Pisma Świętego i sentencje z klasyków. Fakty z bohaterskiej biografii zmarłych mógł poznać każdy członek zboru, opisywano je bowiem po niemiecku (wyjątkiem jest chorągiew Jana Kreytzena z Piast Wielkich, którą pokażemy podczas wykładu); dla epitafiów i tekstów panegirycznych przeznaczony był język ludzi wykształconych – łacina.
Chorągwie pozostają nieocenionym – i wciąż nie docenionym – źródłem do badań nad biografistyką, portretem, heraldyką, obyczajem, barokową literaturą panegiryczną i zagadnieniami kultury materialnej. Po 1945 roku ocalało na terenie dawnych Prus Książęcych tylko 11 chorągwi: 3in situ, w kościołach dawniej luterańskich (jedna w Suszu, dwie w Szestnie), 7 w zbiorach muzealnych (4 w muzeum w Kętrzynie, 3 w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie; 2 z nich są wykonane z metalu) oraz jedna zapewne w zbiorach prywatnych. Wszystkie chorągwie zachowane w kościołach (oczywiście z blachy) reprezentują późną fazę tej dziedziny sztuki funeralnej. A zapowiadany morał? Można być bohaterem, ale bez chorągwi po pewnym czasie nikt o tym nie będzie pamiętał.
20 października 2002 r.
sale kopernikowskie
zamku olsztyńskiego
Chorągwie „radosne” (niem.Freuden-Fahnen), w kolorze białym, czerwonym i błękitnym, na jednej stronie zawierały opis czynów zmarłego, na drugiej – przedstawienia herbów, postaci alegorycznych i atrybutów wojennych; w bordiurze występował motyw lauru. Czarne chorągwie żałobne (niem.Trauer-Fahnen) były zdobione wyobrażeniami „akcesoriów śmierci”, jak nazywano kosy, sierpy, klepsydry i cyprysy. Wypisywano tam niemieckie wiersze – stanowiące „wypowiedzi zmarłego” – w których deklarował on swą wiarę w miłosierdzie Boże i nadzieję zmartwychwstania. Chorągwie były wystawiane przy katafalku, następnie niesiono je podczas pogrzebu, po czym – według obowiązującego zwyczaju – zawieszano, wraz z elementami uzbrojenia i insygniami, w pobliżu miejsc pochówków, przeważnie w części patronackiej kościołów. Wisiały tam aż spadły.
Wnętrza kościołów dworskich, przepełnione dziełami sztuki i sprzętami, ograniczały możliwość stawiania coraz to nowych monumentalnych nagrobków i epitafiów. Na równi więc brak miejsca w świątyniach, jak również myśl o trwałym upamiętnieniu tak pięknie obrazowanych czynów zmarłych bohaterów, doprowadziły ostatecznie do powstania pod koniec XVII wieku chorągwi metalowych, mających funkcjestricteepitafijne. Ich program treściowy osiągnął pod każdym względem kulminację. W warstwie obrazowej mamy tu bowiem reprezentacyjne portrety mężów czynu: zbrojnych i gotowych, w pozie wiecznej adoracji i wiecznego czuwania, dzierżących insygnia dowódcze. Namalowane w tle inne atrybuty władzy i profesji, drzewa genealogiczne – tworzą splendor, który okrywał również żyjących. Warstwę tekstową stanowią na chorągwiach napisy biograficzne, epitafia (także wierszowane), cytaty z Pisma Świętego i sentencje z klasyków. Fakty z bohaterskiej biografii zmarłych mógł poznać każdy członek zboru, opisywano je bowiem po niemiecku (wyjątkiem jest chorągiew Jana Kreytzena z Piast Wielkich, którą pokażemy podczas wykładu); dla epitafiów i tekstów panegirycznych przeznaczony był język ludzi wykształconych – łacina.
Chorągwie pozostają nieocenionym – i wciąż nie docenionym – źródłem do badań nad biografistyką, portretem, heraldyką, obyczajem, barokową literaturą panegiryczną i zagadnieniami kultury materialnej. Po 1945 roku ocalało na terenie dawnych Prus Książęcych tylko 11 chorągwi: 3in situ, w kościołach dawniej luterańskich (jedna w Suszu, dwie w Szestnie), 7 w zbiorach muzealnych (4 w muzeum w Kętrzynie, 3 w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie; 2 z nich są wykonane z metalu) oraz jedna zapewne w zbiorach prywatnych. Wszystkie chorągwie zachowane w kościołach (oczywiście z blachy) reprezentują późną fazę tej dziedziny sztuki funeralnej. A zapowiadany morał? Można być bohaterem, ale bez chorągwi po pewnym czasie nikt o tym nie będzie pamiętał.
20 października 2002 r.
sale kopernikowskie
zamku olsztyńskiego