W tym roku do naszego Muzeum trafił niezwykły eksponat. Niegdyś rzecz codziennego użytku, dziś – unikat. Jest to krzesiwo podarowane przez Andrzeja Małyszko, który otrzymał je od ojca. Krzesiwa w okresie międzywojennym zastąpione zostały zapałkami (i tak z oszczędności dzielono je na czworo). Krzesiwa trzymano przy pasku w sakiewce lub woreczku z krzemieniem i hubką (podpałką).
Kolejne prezentowane dziś eksponaty to mazurskie kafle piecowe. Najstarszy z nich przedstawia konia i pochodzi on z 1784 roku. To spadek po Heimatmuseum. Ów konik stał się symbolem ogólnopolskich dożynek zorganizowanych w Olsztynie w 1978 roku. Główne wytwórnie kafli były w mazurskich miasteczkach Szczytno, Nidzica, Pasym. W XIX wieku te ozdobne kafle trafiły pod strzechy, bo w dworach i pałacach zaczęły pojawiać się kaloryfery, więc kaflarze szukali nowych rynków zbytu. Z drugiej strony, na wsiach, wytworzyła się warstwa bogatych chłopów, których było stać na takie kolorowe piece. Wytwórcy kafli musieli trafić w gust klienteli stąd wzięło się takie a nie inne wzornictwo. Kafle wypalano, kolorowano i ponownie wypalano – dzięki temu były trwałe.
Początkowo do barwienia używano tlenków metali: chromu do barwy żółtej, miedzi do zielonego, żelaza do brązu, kobaltu do niebieskiego. Ten ostatni był najdroższy. Tlenek ołowiu wykorzystywano do położenia bezbarwnej warstwy. W latach późniejszych, kaflarze korzystali z farb podszkliwnych. Na każdym piecu były też kafle firmowe, z nazwą zakładu lub nazwiskiem wytwórcy i datą.
Proszę sobie wyobrazić całe piece ułożone z takimi kaflami. Mogły one przypominać komiks, opowiadać historię. Niekiedy stawiano tematyczne ściany. Jednym z często pojawiających się tematów były wojny napoleońskie, zwłaszcza postaci żołnierzy francuskich oraz Kozaków. Pojawiały się także zwierzęta i rośliny. Cechą charakterystyczną tych pieców była wysoka podmurówka ze schowkiem na drewno.
sm