„Sprzedawczyni dewocjonaliów”, 1940, olej, deska
Artysta, malarz w trzecim pokoleniu, rzeźbiarz i nauczyciel, Wilnianin.
Malował na desce, rzadko używał płótna, uważając je za mało szlachetne. Swoje obrazy sygnował: LUDOMIR Z WILNA SLEŃDZIŃSKI, podkreślając miejsce urodzenia.
Był absolwentem petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych, którą ukończył z wyróżnieniem w 1916 roku. Zamieszkał w rodzinnym mieście, założył Wileńskie Towarzystwo Artystów Plastyków i był jego prezesem do 1939 roku. Prężnie działające stowarzyszenie stawiało na wspólne działanie artystów różnych dziedzin i odcisnęło mocne artystyczne piętno w kulturalnym pejzażu miasta. W 1925 roku rozpoczął pracę na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, był profesorem i prodziekanem, a później dziekanem tego wydziału.
Należał do artystycznego ugrupowania RYTM, jednego z ważniejszych w okresie międzywojnia. Założenia formalne rytmistów hołdujące sztuce figuratywnej bliskie były fascynacjom Sleńdzińskiego, który sztukę włoskiego quattrocenta uważał za ideał. Stał się głównym reprezentantem tzw. szkoły wileńskiej – nowego klasycyzmu. Neoklasycyzm wileński podkreślał wyidealizowaną konwencję realizmu, wzorującą się na renesansowym i akademickim sposobie obrazowania – z zachowaniem proporcji, wyrafinowanej kolorystyki, perspektywy, gładkiej powierzchni warstwy malarskiej pozbawionej duktu pędzla.
„Sprzedawczyni dewocjonaliów” jest przykładem dojrzałej twórczości malarza, jednym z najlepszych jego obrazów. Artysta przedstawił starą kobietę w otoczeniu wileńskich kościołów. Trzy rozpoznawalne, charakterystyczne zabytki architektury sakralnej artysta skomponował w jednym kadrze, przecząc rzeczywistości. Po lewej, w głębi, kościół św. Anny, w centrum kościół Bernardynów, po prawej, częściowo zasłonięty ścianką z dewocjonaliami, kościół św. Michała. Po lewej, przy siedzącej na kamiennym murku sprzedawczyni palm wielkanocnych, rodzina artysty – żona Irena w białym kapeluszu i fiołkowym płaszczu z palmą w dłoni, jej siostra Helena Dobrowolska i córka Julitta w różowej sukience, z kokardą we włosach. Nieco w głębi, za grupą, artysta sportretował też siebie w jasnym kapeluszu zacieniającym twarz.
To malarski hołd oddany ukochanemu, wkrótce utraconemu miastu.
Na wystawie „Wyjawić, pokazać, naśladować. Polskie malarstwo portretowe XIX/XX w. ze zbiorów Muzeum Warmii i Mazur” prezentowane są jeszcze dwie prace Sleńdzińskiego. Rysowany sangwiną portret dwóch młodych kobiet i wizerunek wileńskiego rzeźbiarza Piotra Hermanowicza (1881–1939), autora m.in. dwóch tablic projektu Ferdynanda Ruszczyca, które zostały umieszczone na gmachu wileńskiego uniwersytetu – z herbem królewskim Stefana Batorego i z godłem uniwersytetu. Rzeźbiarz zaginął bez wieści we wrześniu 1939 roku, po wejściu wojsk sowieckich do Wilna.
Grażyna Prusińska, kierowniczka Działu Sztuki Współczesneji
„Wyjawić, pokazać, naśladować. Polskie malarstwo portretowe XIX/XX w. ze zbiorów Muzeum Warmii i Mazur”, sale barokowe, zamek w Olsztynie, wtorek – niedziela, godz. 9.00 – 16.00.
Malował na desce, rzadko używał płótna, uważając je za mało szlachetne. Swoje obrazy sygnował: LUDOMIR Z WILNA SLEŃDZIŃSKI, podkreślając miejsce urodzenia.
Był absolwentem petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych, którą ukończył z wyróżnieniem w 1916 roku. Zamieszkał w rodzinnym mieście, założył Wileńskie Towarzystwo Artystów Plastyków i był jego prezesem do 1939 roku. Prężnie działające stowarzyszenie stawiało na wspólne działanie artystów różnych dziedzin i odcisnęło mocne artystyczne piętno w kulturalnym pejzażu miasta. W 1925 roku rozpoczął pracę na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, był profesorem i prodziekanem, a później dziekanem tego wydziału.
Należał do artystycznego ugrupowania RYTM, jednego z ważniejszych w okresie międzywojnia. Założenia formalne rytmistów hołdujące sztuce figuratywnej bliskie były fascynacjom Sleńdzińskiego, który sztukę włoskiego quattrocenta uważał za ideał. Stał się głównym reprezentantem tzw. szkoły wileńskiej – nowego klasycyzmu. Neoklasycyzm wileński podkreślał wyidealizowaną konwencję realizmu, wzorującą się na renesansowym i akademickim sposobie obrazowania – z zachowaniem proporcji, wyrafinowanej kolorystyki, perspektywy, gładkiej powierzchni warstwy malarskiej pozbawionej duktu pędzla.
„Sprzedawczyni dewocjonaliów” jest przykładem dojrzałej twórczości malarza, jednym z najlepszych jego obrazów. Artysta przedstawił starą kobietę w otoczeniu wileńskich kościołów. Trzy rozpoznawalne, charakterystyczne zabytki architektury sakralnej artysta skomponował w jednym kadrze, przecząc rzeczywistości. Po lewej, w głębi, kościół św. Anny, w centrum kościół Bernardynów, po prawej, częściowo zasłonięty ścianką z dewocjonaliami, kościół św. Michała. Po lewej, przy siedzącej na kamiennym murku sprzedawczyni palm wielkanocnych, rodzina artysty – żona Irena w białym kapeluszu i fiołkowym płaszczu z palmą w dłoni, jej siostra Helena Dobrowolska i córka Julitta w różowej sukience, z kokardą we włosach. Nieco w głębi, za grupą, artysta sportretował też siebie w jasnym kapeluszu zacieniającym twarz.
To malarski hołd oddany ukochanemu, wkrótce utraconemu miastu.
Na wystawie „Wyjawić, pokazać, naśladować. Polskie malarstwo portretowe XIX/XX w. ze zbiorów Muzeum Warmii i Mazur” prezentowane są jeszcze dwie prace Sleńdzińskiego. Rysowany sangwiną portret dwóch młodych kobiet i wizerunek wileńskiego rzeźbiarza Piotra Hermanowicza (1881–1939), autora m.in. dwóch tablic projektu Ferdynanda Ruszczyca, które zostały umieszczone na gmachu wileńskiego uniwersytetu – z herbem królewskim Stefana Batorego i z godłem uniwersytetu. Rzeźbiarz zaginął bez wieści we wrześniu 1939 roku, po wejściu wojsk sowieckich do Wilna.
Grażyna Prusińska, kierowniczka Działu Sztuki Współczesneji
„Wyjawić, pokazać, naśladować. Polskie malarstwo portretowe XIX/XX w. ze zbiorów Muzeum Warmii i Mazur”, sale barokowe, zamek w Olsztynie, wtorek – niedziela, godz. 9.00 – 16.00.