Trzy Święte Hostie T. Tretera – czy istnieje warmiński ślad? - Paweł Błażewicz. Koncert kameralny - zespół „Pro Musica Antiqua”. 19 listopada 2006 r. - zamek olsztyński.
Największy hit wydawniczy ostatnich sezonów, książka Dana Brown’a „Kod da Vinci” zaczyna się od tajemniczego morderstwa kustosza w Muzeum. Proszę się jednak nie niepokoić, z naszą historią nie wiąże się żadna klątwa, ani nie istnieje żadna organizacja mająca na celu niweczyć starania ludzi szukających rozwiązania zagadki. Pomimo tego związki z „kodem” są: cała historia rozpoczęła się w czasie oglądania fresków w małym warmińskim kościółku… W sanktuarium Najświętszego Sakramentu w Glotowie, nieopodal Dobrego Miasta, na suficie znajdują się freski przedstawiające cud odnalezienia hostii, schowanych w początkach XIV wieku w czasie najazdu Litwinów. Wpatrując się w te kościelne malowidła przypomniałem sobie, że podobną historię czytałem w jednym ze starych druków muzealnej biblioteki. Książką tą była praca napisana przez Tomasza Tretera Trzy Święte Hostie… Otóż okazało się, że bardzo podobny do glotowskiego cud miał miejsce w Poznaniu. Wielkim czcicielem tego miejsca był król Władysław Jagiełło, który otaczał sanktuarium poznańskie szczególnym kultem. W Glotowie król nigdy nie był, ale dla podniesienia rangi wsi sprowadzono doń kapitułę kolegiacką, która później rezydując w Dobrym Mieście nigdy nie zrzekła się tytularnej siedziby w Glotowie. Tam też pod koniec XIX wieku powstała kalwaria – replika drogi krzyżowej z Jerozolimy, przy budowie której pracowało 70 tysięcy osób. Zatem oba te miejsca były wyjątkowe. W czasie dalszych badań okazało się, ze cuda Świętych Hostii miały miejsce także w innych częściach kraju, gdzie wiążą się z nimi kolejne niesamowite historie. Czy zatem nie kryje się za nimi jeszcze jakaś tajemnica? W czasie poszukiwań znalazłem też badacza podobnego do mnie… Pierwszą osobą, która zajmowała się zagadnieniem analogii między historią poznańską i glotowską był Jan Leo, jednak wyniki jego badań nie są powszechnie znane. Umarł na wygnaniu… Mimo wszystko zdecydowałem się Państwu o tym opowiedzieć.